|
Tokio Hotel www.podparasolem.fora.pl -> nowe forum adminek, dla dziewczyn.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mrs.kropkaa
Młodszy członek bractwa TH :)
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze swiata cieni..straconych snow i wyblaklych wspomnien
|
Wysłany: Pią 16:28, 14 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
hahah latwo Ci mowic mileNa..;)heh mnei to za bardzo wciagnelo wiec jesli night-kid sie nei psopieszy to chyba zostannei zemnei jakis cien na podlodze..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
goo_gu
Senny koszmarek Georga ;)
Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 4532
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: WrOoCeK :D
|
Wysłany: Pon 0:14, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Dziewucho Ty się marnujesz! Lepiej walnij nam tutaj Cdbo dawno nic nowego nei widziałam :> a ja musze mieć ten CD w swojej kolekcji!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stokroteczka
Zakopana głęboko w sercu Billa ;]
Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 2370
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 0:17, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Gosia to ty też masz kolekcje CD? A myślałam ze jestem inna..
Czekam na CD!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
night-kid
Fanka Tokio Hotel ;)
Dołączył: 25 Mar 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z łez dziewic
|
Wysłany: Pon 20:11, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Gapie rozstąpili się przede mną. Kurwa1 To wszystko nie tak! Przecież miało być inaczej! Nowa klasa, nowi znajomi. I gówno kur**a! Słyszałam za sobą jakieś krzyki, ktoś mnie wołał. Chyba Linda. I Tom. I Bill, i Toni i inni. A ja miałam ich totalnie gdzieś. Nie widziałam dokąd idę, łzy przesłaniały mi widok. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu.
- Zostaw mnie! – Krzyknęłam i usiłowałam się wyrwać. Dłoń jednak trzymała mnie mocno. Obtarłam rękawem oczy. To był mój znajomy doktor. – Przepraszam – powiedziałam cicho.
- Nie łam się. Chodź, dam ci coś na uspokojenie- Poprowadził mnie do swojego domku. Niewielki, jasny i przytulny. Przy stole siedziała młoda, ładna blondynka. Niewątpliwie jego żona.
- To jest moja żona, Leila, jest psychologiem. A to jest.
- Ali. – Uśmiechnęłam się do kobiety.
- Ali, dziewczyna, którą aż nazbyt kochają kłopoty- Posadził mnie na krześle.
- Milo mi, Ali. Oczywiście nie z powodu twoich kłopotów. – Leila podała mi rękę z doskonałym francuskim manikiurem. Tym czasem Kevin szukał czegoś na uspokojenie.
- Jakie tam zaraz kłopoty! Przecież są większe.. – Machnęłam ręką. Teraz dotarło do mnie, że trochę to wszystko demonizuje.
- Nie ma ważniejszych i mniej ważnych kłopotów, bo każde źle działają na nasza psychikę. Chcesz mi o nich opowiedzieć? Może jako zawodowiec będę umiała ci pomóc? – Uśmiechnęła się uprzejmie. Kevin tym czasem da mi jakąś tabletkę. W tej kobiecie było coś, co wzbudzało zaufanie. Postanowiłam jej opowiedzieć o moich problemach. Może jako specjalistka coś mi poradzi? Bo Linda nie bardzo mi pomogła. Kevin taktownie wyszedł do innego pokoju.
- Jak by to pani powiedzieć........
- Proszę, mów mi Leila.
- No więc, Leilo, co byś zrobiła, gdybyś najpierw zakochała się w jednym chłopaku, a potem zrozumiała, że go nie kochasz, za to kochasz jego brata, a ty podobasz się im oby i oni strasznie się o ciebie kłócą, a ty wcale nie chcesz rozbijać ich przyjaźni? – Nie. Nie demonizuje. To JEST problem.
- Tak, to rzeczywiście trudne. – Leila zamyśliła się i popatrzyła przez okno. – Myślę, że gdybym była w twoim wieku, po prostu bym uciekła – obie się uśmiechnęłyśmy. Przecież właśnie to zrobiłam!- Ale będąc w moim wieku, po latach nauki, doświadczeń życiowych........ Myślę, że najpierw spróbowała bym ich jakoś pogodzić, bo przyjaźń, a zwłaszcza przyjaźń w rodzinie jest najważniejsza. Potem pogadała bym z tym pierwszym chłopakiem. Jeśli chce twojego szczęścia i kocha brata, to zrozumie. I nie obnosiła bym się przy nim z uczuciem do tego drugiego, dopóki mu nie przedzie, bo to by go raniło. Czas w końcu wyleczy rany. – Poczułam się lepie. Gdy Leila o tym mówiła, to wydawało się takie łatwe...... – A teraz parę rad co do tego drugiego chłopaka. Całkiem osobistych, płynących w całości z moich doświadczeń. – Wyprostowała się na krześle i popatrzyła na mnie poważnie. – Masz pewność, że ten drugi coś do ciebie czuje?
- Tak. Ale żadne z nas nie powiedziało o tym drugiemu.
- To świetnie. I nie mów. W ogóle, nie leć mu w ramiona, trzymaj na dystans. Niech o ciebie powalczy.
- Ale........ dlaczego?
- Kevin! Nie podsłuchuj! – Krzyknęła w głąb domku
- Nie podsłuchuje! – Oburzył się Kevin.
- Niech będzie – Westchnęła – Bo widzisz – Zwróciła się do mnie. – Mężczyźni, to myśliwi. I tu nie chodzi o to, żeby złapać króliczka, ale żeby króliczka gonić.
- Dalej nie kumam
- Łatwa zdobycz nie stanowi wyzwania i szybko się nudzi, tracą nią zainteresowanie. – Chyba zaczynałam łapać – Widzisz, kiedy poznałam Kevina, byłam w liceum. On przeniósł się do naszej szkoły z innego miasta. Wszystkie dziewczyny za nim szalały. I ja też. Wręcz piszczałam na jego widok i robiłam z siebie koncertową idiotkę. Boże, ależ ja byłam głupia – Uśmiechnęła się do swoich wspomnień. – Potem nastały wakacje. Kuzynka, wówczas studentka psychologii, walnęła mnie w czerep i to dosłownie i kazała się opamiętać. Że tak nic nie wskóram. A w ogóle, skoro z niego taki cassanowa, to najlepiej będzie, jak sobie dam z nim spokój. Postanowiłam zastosować się do jej rady. Po wakacjach, Kevin był jeszcze sexsowniejszy, taki opalony – ponownie się rozmarzyła – I wszystkie dziewczyny uderzyła w syndrom koncertowej dziewczyny. Czyli innymi słowy, zachowywały się tak, jak te wszystkie dziewczyny na koncertach. A ja? Nawet nie patrzyłam w jego stronę, chociaż wiele mnie to kosztowało. Chodziłam z wysoko podniesionym czołem, gdy koleżanki rozpływały się nad jego wyglądem, ja tylko prychałam. Aż w końcu, on pomału zaczął mnie adorować. Ot, karteczki, liściki. A to poczekał na mnie pod szkoło, a to poniósł teczkę. A ja dalej nic. Już nauczyłam się uodparniać na jego wdzięki. Starał się i starał. Aż mu się udało. Zostaliśmy parą. Dwa lata temu, tuż po zakończeniu studiów pobraliśmy się.
- Ach – Westchnęłam. To było na maxa romantyczne! I nagle zapragnęłam być taka, jak ona. Była mądra, ładna inteligentna, dostała od życia to, co chciała. Mój ideał.
- Tak. Beczkę soli przez niego zjadłam. Ale jestem szczęśliwa – Wygodnie rozwaliła się na krześle – Ale! Pamiętaj, żeby nie przegiąć w drugą stronę! Ja bywałam dla Kevina nieco zbyt ostra, ale to już inna przygoda. Chodzi o to, że ja nie wiedziałam, czy nie chce mnie wykorzystać i porzucić. No i skoro wszystkie tak za nim szalały, to myślałam, że to taki Don juan za dwa centy. Dopiero później okazało się, jaki jest naprawdę. Więc pamiętaj. Przyjaźnie, ale z dystansem. Rozumiesz?
- Chodzi o to, że mam nie rzucać się mu na szyję, gdy tylko powie, że jestem ładna, ale też, żebym nie waliła do za to w twarz?
- Dokładnie.
- Dzięki. Nawet nie wiesz, jak mi pomogłaś.
- Drobiazg. Lubię pomagać ludziom. Dlatego zostałam psychologiem. Dam ci numer mojej komórki, pozostańmy w kontakcie. Jak byś miała problem, wal jak w dym. – Napisała numer na kawałku papieru – Nie chce cię wyganiać, ale twoi przyjaciele pewnie już rozpoczęli akcję poszukiwawczo-ratowniczą
- Tak, zwłaszcza, że dwa razy już spadłam z urwiska
- Tak, wiem, Kevin mi opowiadał – Obie wstałyśmy od stołu. Już miałam wyjść, kiedy Leila zapytała:
- Ten chłopak, który był tu wczoraj. A może i dzisiaj, nie mam pojęcia. – Uśmiechnęła się. – To ten drugi? – Nie wiedzieć czemu zarumieniłam się
- Tak – Cicho odpowiedziałam.
- - Cóż, powodzenia. I uważaj! Na siebie i na niego – Mrugnęła. Nie wiem, co to miało znaczyć, ale Leila nic więcej nie powiedziała. Pożegnałam się i wyszłam.
-
-
-
-
-
- Zaraz na zewnątrz złapała mnie Linda. Dosłownie. Chwyciła mnie za ramiona i zaczęła energicznie potrząsać:
- Gdzieś ty była dziewczyno?????!!!!!!!!!
- Poszłam się przejść. Nie wolno?
- Wolno, wolno, ale tak bez słowa? Wiesz jak się wszyscy martwią? Już dwa razy spieprzyłaś się z urwiska i wyszłaś z tego właściwie bez szwanku. A wiesz, do trzech razy sztuka.
- Nic mi nie jest, przecież widzisz. Powiedz lepiej, gdzie ci awanturnicy – Zapytałam uwalniając się z jej kleszczowego uścisku.
- W domku. Już się nie leją. Ale tylko dlatego, że ktoś stale ich pilnuje i siedzą w dwóch różnych pokojach obrzucając się tylko od czasu do czasu niezbyt przyjemnymi epitetami. – Westchnęłam ciężko. Dobra, czas posprzątać ten bałagan. Nic nie mówiąc ruszyłam w stronę domku chłopaków. Linda za mną ze znakiem zapytania na twarzy. Z impetem otworzyłam drzwi, które po akcji Andreasa i tak wisiały już tylko na jednym zawiasie. W pomieszczeniu siedział Phil z Billem. Zdziwieni spojrzeli na mnie.
- Obaj wyjść! I nie chce słyszeć żadnych pytań. – Stanowczo rozkazałam wskazując palcem na smętnie zwisające drzwi frontowe. Z B. Zdziwionymi oczyma wyszli posłusznie. Linda ostrożnie zamknęła drzwi. Ja tym czasem podeszłam do drzwi prowadzących do drugiego pokoju. Szarpnęłam. Były zamknięte
- Tom otwórz! – Krzyknęłam. Nic
- Noż otwieraj!
- Cisza
- Tom, wiem że tam jesteś.
- Cisza
- Jak zaraz nie otworzysz, to rozgadam wszystkim, że w szafie trzymasz swoje stare pluszaki! – Podziałało. Opłaciło się grzebać w jego pokoju. Szczęknął zamek w drzwiach. Szybko je otworzyłam i nim Tom zdążył się zorientować, wyciągnęłam go za rękaw z pokoju i rzuciłam na łóżko w dużym pokoju.
- A teraz siedź i słuchaj! – Patrzył na mnie z B. Niewyraźną miną. – Dobra. Nie życzę sobie, żebyś bił się z Billem przeze mnie
- To on zaczął!
- Ale nie ważne kto zaczął! Ważne od czego się zaczęło!
- To chyba wiesz. Od ciebie. – Zapadła cisza. Z cichym westchnieniem usiadłam obok.
- Ale dlaczego? – Spytałam cichutko.
- Nie wiem. Ale zawsze tak było. Jak mi się podobała jakaś dziewczyna, to jemu też. Jak jemu się jakaś podobała, to mi też. Ale zawsze któryś odpuścił.
- A teraz? - Zamyślił się. Przygryzł wargę, zmrużył oczy i spojrzał przed siebie.
- Ten pocałunek to miało być pożegnanie. Odpuszczam. Nie dlatego, że mi się nie podobasz, nie – Zaśmiał się widząc moją niby-obrażoną minę. – Po prostu.......... jaaa...... dobra, nie będę mówił bo zapeszę.
- No to SZA! A nie mogłeś tego samego powiedzieć Billowi?
- A myślisz, że on mnie dopuścił do głosu? Dawno go nie widziałem w takim stanie. Naprawdę szaleje za tobą.
- Wiem.
- I co zamierzasz z tym zrobić?
- Jak to „co”?
- Noooooo........... będziecie ze sobą chodzić, a rozjuszone fanki będą urządzać na ciebie obławy?
- Heh, tak łatwo być nie będzie. Nie jestem jedną z tych dziewczyn mdlejących na wasz widok.
- Wiem, przekonałem się o tym już przy naszym pierwszym spotkaniu. No więc jak?
- Srak.
- Ej, no weź!
- Sam zobaczysz. Tylko się nie wtrącaj!
- Jasne, spok. Niech się braciszek pomęczy.
- Graba! A teraz chodź, pogodzisz się z Billem. – Wstaliśmy i przepychając się nawzajem, śmiejąc się wyszliśmy na dwór, gdzie na ganku siedzieli: Linda, Toni wrzynając się w Andreasa, Phil, Bill, Lilly i Max ( z 10b) atmosfera była jakaś taka ciężka. Bill groźnie patrzył na mnie i Toma, ale w jego wzroku było coś ze zbitego psa. Taki mi się wydał biedny.... mało się nie rozczuliłam. Ale zaraz! Coś tu jest jeszcze do zrobienia!
- Tom? – Zwróciłam się do chłopaka. Popatrzył na mnie zdumiony więc dałam mu sójkę w bok. Podszedł do brata.
- Chodź brat. Pogadajmy. Tylko już się tak nie ciskaj. – I weszli do środka. Nawet nie próbowaliśmy ich podsłuchiwać, niech sobie to sami powyjaśniają. Zresztą mówili tak cicho, że nic nie było słychać. Nawet jeśli, tak jak Phil, przyłożyło się ucho do szpary pod drzwiami, nic nie było słychać. Siedzieliśmy więc tak w ciszy, patrząc jak trawa rośnie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem diabelnie głodna1 Z tego wszystkiego zapomniałam o śniadaniu.
- Jak jesteś głodna, to u nas w domku jest śniadanie społeczne, chyba że już wszystko wyżerli. – Linda jak zwykle czytała mi w myślach.
- Nie, dzięki. Wole tu zostać, w razie gdyby miało dojść do interwencji zbrojnej.
- Na to się nie zanosi.
- Ale i tak poczekam.
- To może nam powiesz, gdzie byłaś, jak cię nie było?
- No, powiedzmy, że na sesji psychologicznej.
- Tak? A gdzie ty na takim odludziu psychologa znalazłaś? – Cmoknęłam i wpatrując się niewinnie w paznokcie odpowiedziałam
- Polak potrafi – Max już otwierał usta, by zadać kolejne pytanie, kiedy drzwi się otworzyły i wyszli Tom z Billem. Już widać było wszystko ok., bo obaj się uśmiechali i żaden nie miał w oczach żądzy mordu. Bill jak gdyby nigdy nic usiadł koło mnie na poręczy. A ja jakoś nie wiedziałam co zrobić.
- Ej, no chodźcie wreszcie zjeść to śniadanie! – Zażądała stanowczo Linda tupiąc nogą.
- Śniadanie? Ty chcesz jeść śniadanie o....... – Zaczął Bill.
- 15 20? – Dokończył Tom patrząc na zegarek.
- Nie ważne! CHODŹCIE JESĆ! – Linda złapała mnie i Toni za rękawy i pociągnęła w stronę domku. Mnie nie musiała ciągnąć. Zdychałam z głodu! Jedyne co jadłam od wczoraj, to parę ciastek u Leili. Reszta poczłapała za nami.
-
-
- A tak właściwie, to gdzie cały dzień są wychowawcy? – Dziwiłam się napychając się jednocześnie kanapkami, popijając zupką Chińską i zagryzając chipsami.
- Mówiłem ci, że nie wiadomo po co w ogóle oni tu są. – Powiedział Bill znad kubka kawy
- Nom. Siedzą albo u siebie, albo u kogoś i udają, że nas nie ma. A my udajemy, że ich nie ma. To układ idealny – Odparła Toni chrupiąc paluszki.- To jakie mamy plany na dzisiaj?
- Może przejdziemy się nad jezioro? Tylko błagam......
- SCHODAMI – Odkrzyknęliśmy w stereo Lindzie, wybuchając śmiechem. Skończyliśmy jeść i wyruszyliśmy w stronę jeziora.
- Oj, muszę się wrócić. Czegoś zapomniałam. – Przypomniało mi się na szczęście, zaraz pod drzwiami. – Idźcie, ja was dogonię.
- Pójdę z tobą – Zaofiarował się Bill. Naprawdę, wolała bym, żeby Linda nie robiła takiej miny. Tak czy inaczej, wróciliśmy się do domku. Cały czas było między nami jakieś napięcie. No tak, trudno, żeby nie było po wczorajszym.... i dzisiejszym........ Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi, rzucił się na mnie. No dobra, nie dosłownie. Obrócił mnie twarzą do siebie i zaczął całować. I choć tak zajebiście mi się to podobało, szybko wyrwałam mu się i wyszłam do sąsiedniego pokoju. Zaczęłam szperać w bagażach poszukując jego kurtki.
- Ej, o co ci chodzi? – Usłyszałam głos z Billa z sąsiedniego pokoju. O! Jest! Wróciłam do pokoju z ciuchem w ręku i oddając mu odpowiedziałam:
- O to mi chodzi, że nie jestem jedną z tych piszczących lasek na waszych koncertach. Musisz się niestety trochę napracować, żeby móc mnie tak całować, bez mojego sprzeciwu.
- Ekh. Uratowałem ci życie.
- No, nie życie. Ale zdrowie na pewno. Postąpiłeś jak..... przyjaciel. Każdy mój znajomy by tak zrobił, to za mało.
- Noooooooooooooo jeśli tak uważasz. Niech ci będzie – Narzucił kurtkę na grzbiet, objął mnie przyjaźnie ramieniem i wyprowadził z domku. Szliśmy tak w stronę SCHODÓW, śmiejąc się, żartując, jak para najzwyklejszych kumpli. To właśnie kochałam u Billa. Kiedy chciał, potrafił być miły, czuły i romantyczny, ale potrafił być też wspaniałym kumplem i przyjacielem. Kiedy tylko chciał i kiedy tylko ja tego potrzebowałam. Nad jeziorem nie zabawiliśmy długo. Gdy zapadł zmierzch, siedziałam z dziewczynami w naszym domku malując sobie paznokcie na imprezę. Na zegarze dochodziła dwudziesta.
- Ale to był zwariowany dzień – pokiwała głową Linda
- Dwa dni – Toni dmuchała na lakier
- Co wy tam wiecie........ To w końcu MNIE dotyczyło całe to zamieszanie, co nie? – Odparłam ostrożnie malując wzorek.
- Taaaa........ ty to umiesz skupiać na sobie uwagę. Natasza jest wściekła.
- Wściekła? Za co?
- Ech............ jak by ci to powiedzieć... nasza Natasza uważa się za ósmy cud świata. Każdy chłopak marzy, żeby z nią chodzić. Ale wiesz, poderwanie Toma zajęło jej ze dwa miechy na pewno, a z Billem, to już zupełnie inna historia. Aż tu nagle przyjeżdża jakaś dziewczyna z polski, uwaga wszystkich skupia się na niej, nawet Tom i Bill się o nią biją.... dziewczyno! Ona cię teraz nienawidzi całym sercem.
- kur**a, ja to se wszędzie musze wrogów narobić. Ale ja przecież niespecjalnie no!
- Oj, co się ciskasz? To tylko Natasza. Co cię ta Barbie obchodzi?
- No niby nic... ale.... no nie wiem.
- Dobra, mniejsza z Nataszą. To co robimy z tak mile zaczętym babskim wieczorkiem?
- Hmmmmmmm, sama nie wiem. Ok., mam pomysł. Zagrajmy w taką grę. Linda, czy w razie nuklearnej wojny, gdyby cała ludzkość uległa zagładzie, a ty byś miała na nowo zaludnić ziemię, kogo byś wolała za partnera: Harisona Forda czy Russela Crowe? – Zapytałam.
- Hmmmm no ja wiem? Forda?
- Forda czy Leonarda DiCaprio?
- FORDA! – Tu już krzyknęły obie.
- Forda czy Mansona?
- Mansona
- Mansona czy Cobaina
- Cobaina
- Dobra, dość z tą głupią grą. Zagrajmy w butelkę. Prawda czy wyzwanie? – Toni zakręciła butelką. Wypadło na mnie.
- Dobra, niech będzie prawda. Tylko bez szaleństw!
- Nie no skąd! – Toni z niewinną minką kręciła młynki kciukami. – No... dobra. Ile miałaś chłopaków?
- Cisza.
- Li?
- Muszę mówić?
- No pochwal się.
- No dobra. Żadnego.
- No, panna początkująca – Zachichotała Linda
- Czekaj, no czekaj! Niech no wypadnie nie ciebie! – Zakręciłam. LINDA!
- Zemsta jest słodka – uśmiechnęłam się – No? Prawda czy wyzwanie?
- Prawda. Li, LITOŚCI!
- Nie ma! Linda, czy jesteś jeszcze dziewicą?
- Tyle mogę powiedzieć, o ile nic z tego pokoju nie wyjdzie po za nas!
- Jasne, że nie
- No dobra. Nie, nie jestem. Niech no ja cię ustrzelę. – Oczywiście wypadło na mnie.
- No Ali, bierzesz wyzwanie, co nie?
- W życiu. Prawda.
- No więc.............................. Lista najseksowniejszych chłopaków z obu klas! – No i tak se gadałyśmy chyba do północy. O czym, to nie powiem, w końcu nic z tamtych rzeczy miało nie ujrzeć światła dnia, co nie?
-
-
- W końcu, o 12 rozległo się pukanie. Zaniepokoiłyśmy się, że to wychowawcy, na chłopaków było stanowczo za wcześnie. Linda poszła otworzyć. Do domku wpadli: Tom, Phil, Andi i Bill. Wszyscy czterej w piżamach.
- Co się stało? – Zaniepokoiła się Linda. Miny chłopcy mieli co najmniej wystraszone.
- Gdzie wy macie komórki? Lilly już ze sto razy dzwoniła do was1 Coś się tam u nich dzieje. – Szybko wyjaśnił Bill. No tak, domek Lilly, Odrey, Kathy i Lizzie stał z dala od domków reszty. Dookoła mieszkały jakieś dryblasy z ostatnich klas, z innego miasta. Dziewczyny ciągle narzekały na ich zaczepki. Całe przerażone rzuciłyśmy się do swoich korek. Faktycznie: na mojej było z 20 nieodebranych połączeń. Linda już dzwoniła do Lilly:
- Halo? Lilly? Co się dzieje? – w pełnej napięcia ciszy nasłuchiwaliśmy. Ze słuchawki słychać było przerażony głos Lilly i wrzaski i lament Odrey, Kathy i Liz. Wyraz twarzy Lindy był coraz bardziej przerażony. Po chwili się rozłączyła i zwróciła się do nas.
- Ci z ostatnich klas. Upili się i dobijają się do ich domku1 Wiecie, jakie tu są okiennice, mocniej walniesz i idą w drzazgi. Coś tam do nich wrzeszczą, mają chyba noże, a przynajmniej tak mówi Lilly.
- Z tymi nożami pewnie histeryzują, ale co robimy!? – Toni była w miarę opanowana.
- Dobra, my lecimy obudzić innych, a wy podejmijcie próbę obudzenie wychowawców1 musimy coś zrobić1 – Tom z Billem wypadli z domku, ja chwyciłam latarkę, złapałam Toni i ruszyłyśmy w stronę domku wychowawców. Mimo latarki i tak po drodze ze dwa razy się wpieprzyłyśmy w krzaki róż. W końcu odnalazłyśmy drzwi do domku nauczycieli. Zaczęłyśmy walić w drzwi, kopać, wrzeszczeć i nic. W końcu z wnętrza domku dobiegł nas krzyk pana Toda:
- A wy co tu robicie? Natychmiast spać!
- Ale psorze1 Coś się dzieje w domku u dziewczyn!
- Jakich dziewczyn?
- Odrey, Kathy, Lilly i Liz!
- A co was obchodzi, co się tam dzieje?
- Ale.......
- Nie wasza sprawa! Iść spać, albo będziecie miały spore kłopoty!- Za drzwiami zaległa cisza.
- To zostałyśmy na lodzie! Co robimy? – Panikowałam.
- Dobra, wracamy do domku i coś wymyślimy – Przerażone pomału i raczej na czuja ruszyłyśmy w drogę powrotną, znów się wpieprzając w róże. Chłopakom budzenie poszło znacznie lepiej. Gdy weszłyśmy, w pokoju siedziało ok. piętnastu osób. Wszyscy w piżamach, zaspani i rozczochrani. Większość przerażona. Linda biegała tam i z powrotem parząc wszystkim herbatkę.
- I co? Spytał Bill gdy tylko zamknelyśmy za drzwi.
- Powiedzieli, że to nie nasza sprawa co się z nimi dzieje! – Wybuchłam – Naprawdę, zero odpowiedzialności1 kur**a, co robimy?
- Na serio tak powiedzieli? – Nie dowierzała jedna z dziewczyn.
- Jak cholera.
- W żuchwę jeża. Niedobrze.
- Gorzej niż nie dobrze Linda. Obudziliśmy ich, teraz mogą powstawać, żeby sprawdzić czy śpicie. Wpadną tu i lipa będzie. – Bill omiótł spojrzeniem ten dom wariatów w naszym domku.
- A ch*** im w odbyt1 Co z dziewczynami? – Wystraszona Toni wtuliła się w Andiego. Miała straszną ochotę przytulić się tak do Billa, ale powtarzałam sobie w kółko „ góra lodowa” i „ Taktyka Leili”. No jasne! Leila!
- Dobra. Mam pomysł. – Wpadłam do naszej bagażowni i pośpiesznie się ubrałam.
- Gdzie idziesz? – Ostro spytał Tom, gdy Już otwierałam drzwi wejściowe.
- Zaraz wracam.
- kur**a oszalałaś? To nie jest bezpieczne!
- Nie idę pod ich domek! To nie daleko, za parę minut wracam!
- Sama na pewno nie pójdziesz! Idę z tobą! – Linda po chwili też była ubrana. Tom i Bill też chcieli koniecznie iść z nami. I tak w czwórkę, wystraszeni jak cholera, dwa razy częściej się potykając, bo z tego wszystkiego zapomnieliśmy zabrać latarki, rozglądając się, czy za rogiem nie czai się ktoś z nożem, szliśmy w kierunku domku Kevina i Leili. Tylko ja i Bill wiedzieliśmy, kto tam mieszka i czemu ma nam pomóc. Tom i Linda byli zdezorientowani.
- Ja nie chce się wtrącać, ale gdzie my idziemy? – Powiedział szeptem pełnym lęku Tom.
- Po pomoc – Odpowiedziałam wymijająco po omacku szukając stopni. W końcu dotoczyliśmy się pod drzwi. Zapukałam. Nic. Zapukałam jeszcze raz. Dalej nic.. Zdenerwowana zaczęłam walić pięścią. Na nic to. Musieli wyjechać.
- No dobra. Mamy plan B? – Spytała z tą nieznośną ironią w glosie Linda.
- Tak, wrócić do domku. – I dawaj z powrotem w te ciemności. Na miejscu było już mniej osób, widać uznali, że nic tu po nich i poszli do siebie. W „salonie” siedzieli Andi, Phil, Max, Toni chodziła po pokoju rozmawiając przez telefon, najwyraźniej z „oblężonym” domkiem.
- Ale jak to: nie doszli? – Krzyczała niemal histerycznie. Po cichu usiedliśmy koło chłopaków.
- Dziewczyny zaczęły panikować, więc paru chłopaków poszło je odprowadzić. Dzwonili przed chwilą, że muszą tam z nimi zostać, bo panicznie się boją zostać same. Reszta poszła sprawdzić, co z tymi z tego domku. No i właśnie Dzwonią, że nie doszli....... – Nerwowym szeptem wyjaśnił Andreas.
- No, kur**a z pięć minut temu wyszli! – Krzyczała Toni do słuchawki.
- Zaraz, zaraz! Nie doszli?! – Dopytywałam.
- A no nie! My też się niepokoimy. A jak z wami? Nic nie widzieliście?
- Właśnie w tym sęk! Nic nie widać! Końca własnego nosa nie widać.
- kur**a mać! Gdzie ich wcięło? Wyszli pięć minut temu i nie doszli! Ponadto dziewczyny mówią, że dryblasów gdzieś wcięło. kur**a, a jak coś im się stało! – Toni mówiąc to wyraziście gestykulowała, po czym z płaczem rzuciła się w ramiona Andiego. Zapadła cisza, słuchać było tylko szloch Toni
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stokroteczka
Zakopana głęboko w sercu Billa ;]
Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 2370
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:13, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Nooo nareście, ja juz czytałam kiedyś zresztą sama wiesz, i chciałam zapytać dlaczego tam nie ma next part co?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mileNa
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 1323
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: NiskoCity
|
Wysłany: Pon 20:31, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
no lacha dawaj mi CD opko spoko hehe jak to czytalam to powstrzymywałam się od obgryzania paznokci ze zdenerwowania PROSZĘ O CD :*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
meggi
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: frOm glOOmy Site of 3Bill
|
Wysłany: Pon 20:40, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Wreszcie się doczekałam CD. Teraz myśle, ze bedzie dużo szybciej. PRIORYTET poprosze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mrs.kropkaa
Młodszy członek bractwa TH :)
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze swiata cieni..straconych snow i wyblaklych wspomnien
|
Wysłany: Pon 21:40, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
no wlasnei w koncu!!ale..wartoo bylo czekac ;)przejela mnei ta atmosfera jak cholera !!...(kurde troche glupio sie zrymowalo no nic)wiec prosze Cie daj nam tu szybko ciag dalszy..!!badz czlowiekiem..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mileNa
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 1323
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: NiskoCity
|
Wysłany: Pon 21:49, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
mrs. kropka troche cierpliwości dzieffczyna musi wymyslec dalsze częsci opka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
night-kid
Fanka Tokio Hotel ;)
Dołączył: 25 Mar 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z łez dziewic
|
Wysłany: Pon 21:52, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
dalsze części sa. Wystarczy, że je tu wkleje. Ale wole wam je dawkować. Pomalutku.............
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mrs.kropkaa
Młodszy członek bractwa TH :)
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze swiata cieni..straconych snow i wyblaklych wspomnien
|
Wysłany: Pon 22:08, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
eh!!okruutna jestes!!!!!!!!!...<placze>ale masz chyba troche racji..w koncu pzredawkowanie tesh chyba niezdrowe..eh..(co nei zmiena faktu..ze ja jestem ciagle chora gdy nie widze nastepnych czesci)..hm.wiec stosuje sie do Twoich zalecen alle choc 1odc na dzien (ewentualnie zwei tag)~~..moze tak byc..??<blaga..>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mileNa
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 1323
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: NiskoCity
|
Wysłany: Pon 22:10, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
hehe ja tez tak chce ale twoje najlepsze opko to "mroczny erotyk" NIC TEGO NIE ZMIENI oczywicho to tez jest wysmienite ale tamto normalnie cud
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
meggi
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: frOm glOOmy Site of 3Bill
|
Wysłany: Pon 22:18, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Hehehe Milak sie tak nei napalaj, bo monitor do naprawy pojdzie!! A mi sie podobaja wsyzstkie jej opa. Sa nieziemskie!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
night-kid
Fanka Tokio Hotel ;)
Dołączył: 25 Mar 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z łez dziewic
|
Wysłany: Sob 18:45, 22 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Dobra, nie ma co tak siedzieć, trzeba zobaczyć co się dzieje. - Bill podniósł się z miejsca. Za nim wstali Tom, Max i Phil. Andreas też miał minę, jakby chciał wstać, ale Toni wybuchając jeszcze większym płaczem, przycisnęła go do łóżka krzycząc:
- NIE!
- Andreas, zostań i zajmij się nimi. Postarajcie się uspokoić Toni - Polecił Bill, tonem poważnym i w każdym calu nie znoszącym sprzeciwu. A we mnie się zagotowało. Jak zawsze, gdy ktoś próbował mnie ustawić.
- Co to niby znaczy „ zajmij się nimi”? A kto powiedział, że nie idę z wami? - Wzięłam się pod boki z wyrzutem patrząc w stronę „ekspedycji”. Tom już trzymał rękę na klamce i niecierpliwie wywijał oczyma. Phil siedział cicho. Chyba był w szoku, bo normalnie już by paplał jakieś głupoty, jak to Phil.
- Li... - Bill podszedł do mnie, spojrzał mi w oczy smutnym spojrzeniem, położył mi dłoń na ramieniu. - Proszę zostań.... To nie jest bezpieczne!
- Nawet mowy nie ma! Wy mężczyźni! Jak coś się dzieje, to zgrywacie wielkich bohaterów, każąc kobietom w domu siedzieć!!! Że niby dla ich bezpieczeństwa!!! A JAK WSZYSTKO DOBRZE SIĘ KOŃCZY, TO PUSZYCIE SIĘ JAK PAWY, PRZYPISUJĄC SOBIE JAK ZWYKLE CAŁĄ ZASŁUGĘ A BIEDNE KOBIETY JAK ZAWSZE POMINIĘTĘ! CHOLERNI SEKSIŚCI!!!!!! - Naprawdę nie chciałam tak na niego wrzeszczeć, ale napięć zgromadzone we mnie musiało jakoś ujść. Postawcie się na moim miejscu. Jesteście w obcym kraju, na jakimś zadupiu, jakieś dryblasy atakują waszych znajomych, znajdujących się ledwie kilkadziesiąt metrów od was, a chłopcy wysłani do nich nagle ni z gruszki ni z pietruszki zniknęłi. Aha, i jeszcze dodajcie fakt, że wychowawcy mają to wszystko w dupie.
- Wow, Ali, uspokój się - Ostrożnie odezwała się Linda.
- Ech. Dobra, idziesz z nami. Tylko żadnych krzyków! -Zastrzegł Tom otwierając drzwi. Bill się poddał, cofnął dłoń z mojego ramienia i już się odwracał, już mieliśmy wyjść kiedy poderwała się Linda.
- A JA? JA TEŻ IDĘ!
- Nie Linda. I tu nie chodzi o to, że to niebezpieczne, czy że chcemy przypisać sobie zasługi - Bill wymownie spojrzał na mnie - ale o to, że ktoś musi zostać z Toni. Andi sam sobie z nią nie poradzi.
- Właśnie, trzeba ją jakoś uspokoić - Andreas wskazał na Toni łkającą w jego ramionach.
- Dobra, niech będzie. Tylko wróćcie szybko! I weźcie latarki- Linda podała nam latarki i wyszliśmy w ciemną noc. Bill z Tomem szli z przodu, Max z Philem z tyłu. Ja w środku. Cholerni seksiści. Chociaż, z drugiej strony faktycznie czułam się bezpieczniej, otoczona chłopakami....... Obszukaliśmy nasz domek dookoła, domek bliźniaków też, z daleka rzucaliśmy okiem na domek dziewczyn. Spokój. Paliła się u nich lampka, a żadnych dryblasów nie było. Chłopaków też nie było.
- Może stchórzyli i wrócili do siebie? - Zastanawiał się Phil.
- Na pewno nie. Za to jak widzę, ciebie tchórz obleciał. Chcesz wrócić? - Z jadowitym uśmieszkiem spytał Tom. Wtedy Phil się zamknął.
- Wiecie, jak już tu jesteśmy i jest tak spokojnie...... może zobaczymy co u dziewczyn? - Zaproponował Bill. Ma chłopak zdolności przywódcze, oj ma.
- A co z chłopakami? - Spytałam
- Może zabłądzili w tych ciemnościach? Wszystkie domki wyglądają tak samo. Pewnie już siedzą u dziewczyn - Tom oświetlał latarką skraj lasu.
- Dobra, to gdzie idziemy?
- No do dziewczyn. Li, zadzwoń do Lindy i spytaj co z Toni i czy mieli jakieś wieści. - Posłusznie wystukałam numer. Nie, Linda nic nie wiedziała, Toni już się pomału uspokaja. Gdy tak po cichu przedzieraliśmy się w stronę „oblężonego” Domku, nagle coś wpadła na nas zza drzewa.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!! - Zaczęliśmy wrzeszczeć.
- Cicho! Zamknijcie się idioci! - Liam, jeden z tych, co „zaginęli” próbował nas uspokoić, nie wiedzieć czemu, machał przy tym rękami, jakby chciał polecieć.
- Kto tu jest idiotą kretynie? Kto na nas wypada zza drzewa? I gdzie się podziewacie?!- Naskoczył na niego Bill.
- kur**a, my tu od zmysłów odchodzimy, a wy co? Piesze wycieczki se urządzacie? Romantyczne spacery w świetle księżyca, tak? - Tom był wściekły. Widać chciał zamaskować fakt, że gdy Liam wyskoczył na nas, o mało nie wskoczył na brata.
- Sorry wielkie. Ale mamy problem
- Gdzie chłopaki? - Max w dalszym ciągu nerwowo rozglądał się na boki.
- No właśnie. Wpadli w dół. - tłumaczył Liam.
- No doba, może i to jest nietypowa sytuacja, ale żeby od razu się załamywać? Gdzie oni są - Dopytywałam się.
- W dole.
- Tak, ale mi nie chodzi o ich stan emocjonalny, ale o miejsce pobytu.
- No, ale oni są w dole................... - Liam wyglądał, jak by miał się rozpłakać.
- Stary weź się w garść i do jasnej cholery powiedz nam, gdzie oni są!
- No mowie, że w dole...............
- kur**a przestań się zgrywać i powiedz gdzie oni są! - Tom złapał go za gardło.
- Ale.. - Zaczął Liam, a Tom już celował do niego z piąchy......... - Ech, sami zobaczcie. - Tom puścił Liama, który poprowadził nas w stronę lasu.
- O kurw! - Krzyknęłam i o mało co nie wpadłam w..... dół. Przed nami w glebie była wielka dziura a w niej dwaj pozostali chłopcy z ekspedycji. Zdaje się, że naprawdę wpadli w dół. W dosłownym tego słowa znaczeniu.
- A nie mówiłem? - Z wyrzutem powiedział Liam.
- O ja pierdziele.......... Jak to się stało? - Zapytał Tom patrząc w dół.
- Szliśmy do dziewczyn, ciemnno było i nagle wpadliśmy. - Szybko wytłumaczył jeden z doła.
- A czy teraz możecie pomóc nam wyjść? - Zapytał drugi. Sprawa nie była prosta. Dziura miała dobrze ponad dwa metry. Gdy w końcu wyciągneliśmy chłopaków z doła, cali byli umorusani ziemią. My zresztą też. Staliśmy tak całą grupą, dyskutując co teraz, gdy nagle, od strony domku dziewczyn ktoś szedł w naszym kierunku i stanowczo nie były to dziewczyny! Cztery dryblasy szły w naszym kierunku głośno się nawołując. Staliśmy jak sparaliżowani, nikt nie śmiał się ruszyć. Wtedy usłyszeliśmy coś za sobą. Jakiś szelest. Ktoś przedzierał się przez krzaki. Nie wiedzieliśmy kto i nie mieliśmy zamiaru się dowiadywać. Pędęm pobiegliśmy w stronę naszego domku. Strach nam mówił, gdzie mamy biec. Nie ważne, że my mieliśmy przewage liczebną, oni mieli noże! Tak przynajmniej mi się wydawało. Zaczęliśmy tłuc w drzwi, gdy Linda je otworzyła, naraz wtoczyliśmy się do środka, Liam i max zamknęli drzwi pop czym oparli się o nie.
- Co się stalo? - pytała przerażona Linda
- Te draby zaczęły nas gonic - uogólniłam. Siedzieliśmy w „salonie”, próbując złapać oddech, gdy z sąsiedniego pokoju wyszedł Andi.
- Toni śpi. A co u was?
- Nie jest dobrze, dryblasy powrocili i usiłowali nas zlapać- Odparł Phil.
- Dobra, trzeba ściągnąć je do nas - Szybko postanowił Tom
- Duża grupa nie przejdzie. Jest jeszcze ciemno, małej grupy nie zauwazą. Kto idzie?
- A przypisujcie sobie co chcecie! Mnie sam diabeł tam nie wygoni - Skuliłam się w kącie swojego łóżka. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, a ja bałam się do mdlosci.
- Ja chce iść. - Po chwili usłyszałam Linde.
- Też pojdę - Tom stanął przy niej.
- I starczy. - Ktoś podsumował. Usłyszałam, jak drzwi skrzypnęly. A potem nastały pełne napięcia minuty oczekiwanie. Nikt nic nie mówił, wszyscy siedzieli i nasłuchiwali. Jakiś komar gdzieś brzęczał. Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Ktoś otworzył i do pokoju wpadli Tom i Linda, a za nimi dziewczyny z domku. Wszystkie wystraszone, trząsły się, pod oczyma miały wory. Natychmiast zapakowałyśmy je do łóżka Toni i mojego, szczelnie otuliłyśmy je koldrami, zaparzyłyśmy herbaty. Pomały wracał im koloryt. Wyglądało na to, że wszystko dobrze się skończy, wszyscy się uspokajali.
- Dryblasow ani widu, ani słychu - Powiedziała Linda podając Liz herbatę. Nagle wszyscy zamarli. Po ganku ktoś chodził1 Wyraźnie slychać było kroki. Były dwa wyjścia. Albo to dryblasy, albo wychowawcy. Sama nie wiem co gorsze. Ktoś szybko zgasił światło, pozostali skulili się na łóżkach. Nasłuchiwaliśmy. Słyszałam szloch jakiejś dziewczyny, ja sama bliska byłam płaczu. W końcu kroki ucichły. Odczekaliśmy jeszcze pare minut, uważając nawet, by nie oddychać zbyt glośno.
- Dobra, chyba poszli - W końcu ktoś wyszeptał. Pomału ludzie podnosili się z łóżek, ktoś włączył światło. A ja ciągle siedziałam, tak jak siedziałam. Byłam wykończona, fizycznie i psyhicznie. Chciałam tylko jednego. Spać.
- Dobra, lepiej chodźmy do siebie. Już po wszystkim. Dziewczyny bezpieczne. - Stwierdzil Max. Wszyscy poszli do siebie. No, oprucz dziewczyn z „oblężonego” domku, no i oprucz Toma i Billa, którzy postanowili zostać, tak żeby mieć na wszystko oko. Toni spała w pokoju z pojedynczym łożkiem, Tom z Billem w pokoju z dwoma łóżkami, Liz i Lilly w moim łóżku, Odrey i Kathy w łożku Toni, a ja z Lindą u Lindy. Naprawde nie potrzeba mi było wiele. Sciągnęłyśmy tylko cichy i w bieliźnie wpakowałyśmy się do wyrka. Gdy zasypiałyśmy, za oknem już wstawał nowy dzień......
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
meggi
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: frOm glOOmy Site of 3Bill
|
Wysłany: Sob 19:38, 22 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Nom swietnie, tlyko pod koniec pojawialy sie bledy literkowe! No ale to szczegol!! Opo naparwde jest gitne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Unendlichkeit
Sąsiadka Kaulitzów
Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:54, 22 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
W pewnej chwili się pomieszało mi...
Zauważyłam małe błędy ortograficzne...
Na końcu zaczełaś się mieszać...
I przdewszystkim!! Za krótkie!! xD Ha ^^
Ale kurde... To jest zaje**ste Aaa.. jaka podnieta xD
Ah...^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
siwa_bobu
Przyjaciółka Gustava
Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Uganda
|
Wysłany: Pon 8:26, 24 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
mm spoko opeczko..pisz takich wiecej:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
night-kid
Fanka Tokio Hotel ;)
Dołączył: 25 Mar 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z łez dziewic
|
Wysłany: Pon 15:49, 24 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Niedziela, ostatni dzień biwaku. Godzina: koło dziesiątej. ( chyba, bo już starciłam rachubę)
- Ułłłłaaaaaaa – Ziewnęłam przeciągając się. – co.... BILL! WYPIEPRZAJ SPOD MOJEJ KOLDERKI!
- Kiedy mi zimno.
-To się ubierz.
-Nie mam w co.
-Mogę ci pożyczyć sukienkę, jak chcesz.
-Weź spadaj.
-Sam spadaj. Spod mojej kołderki, najlepiej.
-No co ze mnie ściągasz pierzynkę? Chcesz, żebym zamarzł, tak? Dobrze, a będziesz czegoś ode mnie chciała...
-Dobra, masz.
-Co ja mam sobie tym przykryć? Nos?
- Nie marudź i ciesz się z tego co masz. A w ogóle, jak to się stało, że zasypiałam obok Lindy, a budzę się przy tobie?
- Bo to chyba bardziej normalnie wygląda, jak leżysz z chłopakiem w łóżku, niż z dziewczyną.
- Weź mi tu nie świruj! Ja w samej bieliźnie jestem! – Zaczęliśmy szarpać się o kołdrę
- Właśnie widzę. Fajnie gatki. W czaszeczki?
- Tak, w czaszeczki, a teraz oddaj mi kołderkę!
- Kiedy mi zimno! – Bill nie dawał za wygraną. Smiejąc się dalej peóbował zabrać mi kołdrę. – A co ja się tam będę szarpał – Stwierdził w końcu i złapał mnie za nadgarskti. Jrdnym mocnym szarpnięciem powalił mnie na wyrko, przytulił do siebie i nakrył nas kołderką. – Nie chciała przyjść góra do Mahometa, to przyszedł Mahomet do góry. – Roześmiał się.
- A ty se Mahomet, nie za dużo pozwalasz?
- E, czego marudzisz? Mi jest ciepło, a ty masz tą swoją kołderkę.
- No i wróciliśmy do punktu wyjścia. No więc, gdzie są wszyscy?
- Toni jeszcze chyba śpi. Tom też. Linda pobudziła paru chłopaków z innych domków i poszli się rozejrzeć, co z dryblasami. Dziewczyny wróciły do siebie.
- Aha. – Powiedziałam tylko. Po chwili zaczęliąmy się całować.
- Boże drogi! Co wy robicie?
- Leżymy Linduś, jak nie widzisz.
-A dlaczego on jest nagi?
-Wcale nie jestem nagi.
-Dobrze, to dlaczego on nie ma koszuli?
-Bo mu było gorąco.
-A dlaczego byłaś przyssana do jego szyi, jak wchodziłam?
-Yyyy....
- A teraz ma wyjątkowo cudowną malinkę, no tak...Li, a ja myślałam, że jesteś moją przyjaciółką!
-Toć jestem.
-To dlaczego leżysz w łóżku z półnagim...jakby go tu nazwać?
-Dzieckiem wojny.
-Cicho siedź Kaulitz. Z tym...psem na baby?
-Bo mi się wkitrał do wyrka i nie chciał wyjść.
-To go trzeba było siłą wywalić.
- To nie trzeba mnie było zostawiać tu samej skazanej na jego łaskę!
- Więc to wszystko moja wina tak? J jak za rok jakiś szkrab będzie na mnie wołał ciociu Lindo, to też będzie moja wina tak?
- Linda, ponosi cię!
- No koniec świata! Nikt mnie już nie potrzebuje! Nikt mnie nie chce! Nikt mnie już nie kocha. Chyba się zbiję!
- To idź, potem opowiesz, jak było. – Po tych slowach Billa, Linda zamaszyście obracajac się na pięcie, wyszła na dwór.
- Eeeee, przejdzie jej – Bill próbował ponownie powalić mnie na łóżko, ale się wyrwałam.
- Wiem, ale dość już tego dobrego na dziś. Idź już.
- Wyganiasz mnie? – Zrobił minę cierpiennika.
- A żebyś wiedział!
- Nikt mnie już nie potrzebuje! Nikt mnie nie chce! Nikt mnie już nie kocha...
- Nie bądź taka Linda.
- Czemu nie? W końcu, to z nią wolisz leżeć w łóżku.
- Super. To zmień pleć.
- Nie zamierzam.
- To zmień miejsce pobytu i idź się poprzytulać do Toma.
- No wiesz ty co? Nie dość, że robisz ze mnie geja, to jeszcze z własnym bratem....
- To ja do niego pójdę!
- Jasne, pewnie! Zawsze Tom był lepszy. Kurwa jak jest starszy o te parę minut, to już ja nikogo nie obchodzę........
- Trzasnę cię, chcesz?
- Już mnie nie kochasz?
- A czy ja kiedykolwiek ci mówiłam, że cię kocham?
- A nie?
- Nie zadaje się takich pytań przed południem. A teraz wybacz, idę się ubrać. – Wykorzystując chwilę jego nieuwagi, wyrwałam koldrę i szczelnie się nią opatuliłam. Wstałam z łóżka i spojrzałam na Billa. Wyglądał jak ofiara Czarnobylu. Rozczochrany, rozmazany, w wygnieconych, zabłoconych ciuchach i jeszcze na dodatek z miną kaczorka. Slodki był.
- A po południu mogę cię spytać?
- Nie i weź w ogóle się prześpij, bo chyba się nie wyspaleś i bredzisz.
- Spałaś kiedyś z kosiarką?
- CO?
- Bo ja tek się czułem. Tom chrapał jak by mu za to płacili.
- Oj mój ty biedaku. Weź się prześpij. – Bill zagrzebał się w pierzynkę, a ja w końcu wtoczyłam się do bagazoeni i się ubrałam. Porzuciłam to śpiące królestwo i poszłam szukać Lindy. Znalazłam ją w domku, który oficjalnie zajmowali Bill i Tom. Siedziała z Andim i Philem.
- Hej Ali. Fajna była wczoraj imprezka pożegnalna co? – Zagaił Phil
- Zaczepista. A propo. Gdzie mięśniaki?
- Spakowali się i wyjechali z samego rana. Chyba się wystraszyli...
- Andi, każdy z nich miał ze dwa metry, muły jak bohny chleba i noże! Czego się bali?
- No cóż, jak się dowiedzieli, że o mało nie napadli na Billa i Toma... – Phil uśmiechnął się tajemniczo.
- Ah... aha. – Również się uśmiechnęłam. No tak. Fanki by ich rozszarpały....
- U nas reszta śpi?
- Śpi.
- No, to chodźmy budzić towarzycho, bo niedługo się zbieramy! – Linda złapała mnie pod ramię i wyprowadziła z domku. To, gdybyście nie wiedzieli, były przeprosiny w jej wydaniu. Toni już nie spała, właśnie siedziała pod prysznicem. Z obudzeniem Billa nie było większych problemów, po zabraniu mu wszystkiego, czym mógłby się nakryć, pomrukując poszedł do siebie. Z Tomem było gorzej, wkońcu, jak go wywaliliśmy przek okno i spadł na krzaki rosnące pod oknem, doszedł do siebie. W końcu każdy wrócił do siebie, a my si wzieliśmy za sprzątanie. To była droga przez mękę. Wszędzie były ciuchy, pościel, papierki, utelki, resztki zupek chińskich. Gdy po ponad godzinie domek był w jako-tako stanie używalności, było koło pierwszej. Za pół godziny powinien podjechać autobus. Po raz ostatni leżałyśmy na naszych łóżkach. Rany, przez całe moje życie nie wydarzyło się tyle, co na tym biwaku. Byłam wykończona, ale przeszczęśliwa. Gdy se tak zdychałyśmy, do domku wpadli chłopcy. Też wyraźnie zmachani.
- Co to jest? – Tom wskazał na malutkie pudełeczka na stole.
- Masło – odburknęła Linda bezmyślnie wgapiając się w sufit.
- Niezłe – Stwierdził Andreas, po czym rzucił takim pudełeczkiem o ścianę. Pękło, a masło zaczęło spływać po ścianie
- Ej, my to dopiero co sprzątałyśmy – Uniosłam się na łokciu.
- Grzeczne dziewczynki. – i rzucił drugim. Linda wyciągnęła dłoń, chwyciła pudełko i machnęła o ścianę. Za nią poszła reszta. Za nie dlugo cała ściana była w maśle. Przetarłyśmy na szybkiego ją chusteczkami, ot, żeby się w oczy nie rzucało. Potem wpadli psorzy na inspekcje sanitarną. Udawali, że nic się wczoraj nie stało!
- Bo nie stało – Odrzekła Linda gdy już wyszli. – Ale tylko dzięki nam.
- To była przygoda. – Dopdała Toni.
- Ty się Toni nie chwal, najlepsze przespałaś.
- Cicho Andi – I żeby go uciszyć, pocałowała go. Tym czasem nadjechał autobus. Natasza, która bezpiecznie przekimała całą noc, naśmiewała się z nas, że wyglądamy jak by nas kto w krzaki ciągnął. Wszyscy uczestniczący we wczorajszej akcji, spojrzeli na nią jak na zdechłą wiewiórkę, wiec się zamknęła. Niestety, pomimo naszych najszczerszych intencji, w warunkach polowych, przy tylu atrakcjach trudno się wykreować na Jennifer lopez. Gdy tylko wtoczylismy się to autobusu, połowa zasnęła. I było nam naprawdę wszystko jedno, gdzie śpimy, z kim śpimy, na kim śpimy.............
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Unendlichkeit
Sąsiadka Kaulitzów
Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:06, 24 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
W tym odcinku, było jakoś tak... więcej literówek...
Nie podobał mi się moment
Cytat: |
Aha. – Powiedziałam tylko. Po chwili zaczęliąmy się całować. |
Akcja zaczęła się dziac za szybko... Moglaś jakoś dodać "Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Chwycił mnie za policzek, a moje usta przyssały się do jego" nie wiem.. coś w tym stylu... Ale mówie.. nie podoba mi się ten moment...
I jak wczesniej mówiłam to dużo literówek... I jakos tak ten odcinek wyszedł mniej zachwycająco jak poprzednie
Nic więcej raczej nie powiem... bo odcinek krótki...
No ale, i tak mi sie podobało
Pozdrawiam ;*
Unendlichkeit
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mrs.kropkaa
Młodszy członek bractwa TH :)
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze swiata cieni..straconych snow i wyblaklych wspomnien
|
Wysłany: Sob 21:00, 29 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
ej?!czy juz nikt nie zgalada na to opo ??
mi bardzo podobal sie ten odc.ale to pewnie dlatego ze jestem uzalezniona od Twojego pisanai wiec chyba nei mam co krytykowac (..no tak pare bledow sie pzryplatalo ale kto ich nie roobi??) czekam na Cd
<kurde ten odc.naprawde byl swietny..>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|