Forum Tokio Hotel
www.podparasolem.fora.pl -> nowe forum adminek, dla dziewczyn.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

The story about Night-kid and Tokio Hotel - OSTATNIA CZĘŚĆ!!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stokroteczka
Zakopana głęboko w sercu Billa ;]
Zakopana głęboko w sercu Billa ;]



Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 2370
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:06, 29 Kwi 2006    Temat postu:

No ja zaglądam, tylko czytam je na innym forum Wink jest naprawde świetne!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
night-kid
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 25 Mar 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z łez dziewic

PostWysłany: Nie 11:04, 30 Kwi 2006    Temat postu:

Poniedzielek, w szkole.
- Linda, kim oni są? I czemu się na nas gapią?
- Od czasu kiedy cała szkoła dowiedziała się, że kręcisz z braćmi Kaulitz, wszyscy się na ciebie gapią. Zobaczysz, zaraz będziesz w bravo.
- Boshe, za co to wszystko?
- Za chęć do życia i milopść do ojczyzny.
- No hej dziewczynki, co słychac? - Tom i Bill wyrośli jak spod ziemi.
- Nie rozpraszaj mnie, bo sobie oko wydłubię. O widzisz! Już się rozmazałam!
- Miło mi, że moja seksowna osoba tak na ciebie działa
- Chciał byś Kaulitz, prawda? Snię ci się po nocach, co nie? Ale powiem ci jedno: zapomnij!
- Jasne, bo ja bym się dotknął to takiej chudzizny. Jeszcze bym się boobijał
- Ty nie masz czego sobie poobijać! - Bill z bardzo rozbawioną miną patrzył to na Linde, to na Toma. Wyglądał, jakby oglądał mecz tenisa. Słodcy byli, jak się tak przekomarzali. A jednak we wzroku Toma widziałam coś, co mówiło mi, że nie miał by nic naprzeciw poobijaniu się o Lindę. Jak zresztą chyba o każdą dziewczynę. Tym czasem sprzeczka trwała w najlepsze, aż w końcu odezwał się Bill.
- Wiecie, że jest nowy nauczyciel od bioli? Praktykant, po studiach.
- CO? Praktykant? Zaraz po studiach??????
- Tak, ale................
- Linda! Gdzie mnie ciągniesz?
- Jak myślisz Li? Do łazienki! Za pięć minut dzwonek, musisz mnie uczesać!
- Linda! To nauczyciel!
- Praktykant, Ali, praktykant. - W końcu zostałam zmuszona zapleść jej warklocza, podczas gdy ona kładła sobie blyszczyk na usta. Po czym, mimo moich protestów zrobiła ma wykokiego kuca, zostawiajac kilka pasem okalających twarz. Tak. To właśnie Linda. Zawsze jej na wierzchu. Gdy się wyłoniłyśmy, nowy nauczyciel jeszcze nie nadszedł.
- - O........ Mój...... Boże......... - Usłyszałam Lindę. W naszym kierunku, raźnym krokiem szedł wysoki, młody mężczyzna, w ręku trzymał kubek kawy, pod pachą dziennik. Czarne włosy przeplatane ciemno blond pasemkami, oczy niebieskie............
- Hej, hej! Co z wami? - Tom machał nam przed oczyma rękami, a my dalej patrzyłyśmy na to cudo, wyraźnie zmierzające w kierunku naszej klasy. Gdy tylko się zbliżył, obie przybrałyśmy slodkie minki i szerkoi uśmieszki.
- Dzień dobry, panie profesorze - Linda zrobiła motylka w jego kierunku
- Witam was dziewczyny i.......... AU! Uważaj jak leziesz! Oblałeś mnie kawą fajtłapo!
- Psze......psze praszam.
- Gdybyś się tak nie patrzył na dziewczyny, nic by się nie stało! Jak się nazywasz?
- Rupert Linz, proszę pana.
- Dobrze Linz. Więc wiedz, że do końca semestru będziesz mi co lekcja przynosić kawę1 A teraz do środka. - Z chwili na chwilę, gdy nowy psor opierniczał Linza lubiłam go coraz bardziej. Wpadłyśmy z Lindą do klasy jak burza i co chyba najdziwniejsze zajęłyśmy piwerwszą ławkę, zaraz przy biórku psora. W ławce obok usiadła Toni, która znów zamienila się w klasowego kujona, ale teraz wiedziałyśmy, jaka fajna z niej babka. W ostatniej ławce stojacej w 1 rzędzie usiadła oczywiście Natasza. Zresztą, wszystkie dziewczyny zamieniły się na tą lekcje w takie Natasze. To znaczy wszystkie jak wściekłe wdzięczyły się do pana Luka Rossa, bo tak nasz nowy nauczyciel się nazywal. Ta Biologia minęła zaskakująco szybko. Za szybko. A najlepsze, że Linz wciąż obrywał od pana Luka. Widać było, że się znienawidzili. Na przerwie Prof. Ross miał dyżur na korytarzu. Tuż obok klasy, w której mieliśmy następną lekcje..
-I co wy w nim widzicie? - Z niedowierzaniem spytał Tom.
-Nic, zupełnie nic. - spojrzałam na tą cudną, mocną szczękę, silne ręce, rozkosznie rozczochrane włosy, mocne nogi, wybitnie męską postawę. Nie, zupełnie nic w nim nie widziałam...........

Od tamtej lekcji Linda kulejąca zawsze z bioli nagle stała się geniuszem z tego przedmiotu. Nie ona jedna. Jednak, pomału reszta dziewczyn zapominała o przystojnym profesorze. Głównie dlatego, że zdawały sobie sprawę z bardzo prostej rzeczy: on jest nauczycielem, one uczennicami. Inne razil jego sposób bycia, jeszcze inne uznały po prostu, że jest przystojny i tyle. Tylko Linde wciąż trzymało. I wciąż siedziałyśmy w pierwszej ławce na bioli, jak rasowe kujonki. Ja, Toni i Linda stałyśmy się niemal nierozłączne. Po lekcjach Toni zrzucała peleryne kujonictwa i znów stawała się świetną laską. Związek między nią i
Andim rozkwitał, ciągle gdzieś latali. Jakiś czas ja i Linda chodziłyśmy z nimi, ale znudziła nam się rola „przyzwoitek”. Po za tym, jak to nazwała Linda, zostałyśmy „słomianymi wdowami”, bo jak łatwo można było się domyśleć, Tom i Bill wyjechali. Wpadali raz na tydzień, czasem rzadziej, na parę z regóły godzin, witali się ze znajomymi, zabierali coś z domu i wyjeżdżali z powrotem. Ja natomiast wzbudzałam sensacje w całym Loitsche. Wiecie, jaki jest sposób, żeby duża grupa ludzi dowiedziała się o czymś w super szybkim czasie? Powiedzieć to komuś w tajemnicy. Plotki po takiej mięścinie jak Loitsche poruszają się z prędkością trzy krotnie przekraczajacą prędkość dźwięku. Zaczęło się od szkoly, że :coś się dzieje między mną a bliźniakami Kaulitz” P:otem, że chodzę to z jednym, to z drugim. Potem niby to ktoś widział, jak się gdzieś z Tomem obśliniałanm, raz nawet obiło mi się o uszy, że jestem w ciąży1 na szczescie, usłyszałam to tylko raz. No i w gazetach cisza. Gdby się rozpisywali w takich plotkach, to może, ale bez zdjęc to nie uwierzą. Chłopaki kazali mi się nie przejmować takim gadaniem i olać to. Tak, aha, łatwo im mówić, bo ich tu nie ma! Po za tym, ich fanki kochają, a mnie nienawidzą. Chociaż, trudno powiedzieć, żebym spotkała się z otwartą nienawiścią, plotkują wszyscy, ale mało kto w te plotki wierzy, nawet ci, co je wygłaszają. Był 20 pażdziernika, sobota. Dawno minęły już czasy, gdy późno jesienne slońce delikatnie ogrzewała ziemię ostatnimi promieniami, mieniącymi się różnymi kolorami od zklotych, poprzez czerwienie, aż po brązy. Teraz było zimno, mokro, szaro buro i nijako. Bill i Tom właśnie przed paroma dniami zjechali do miasta. Tym razem na dłuzej, może nawet na miesiąc. Robią sobie przerwe, płyty idą jak woda, listy przebojów pozajmowane, mogą sobie dać na wstrzymanie, zresztą, kiedyś muszą szkołe skończyć. No więc siedzielismy w pokoju moim i Lindy, całą naszą siedmio osobową paczką i wgapialiśmy się w klatkę stojacą na podłodzę....
- Ty....... a co to jest? - Tom niepewnie trącił palcem pręt klatki
- Gwarek
- E..... Co?
- Gwarek, Tomuś, taki ptak. Łatwo nauczyć go mówić
- A po co ci to?
- Nawet nie pytaj. Skądś się wywiedziala, że profesor Ross ma za tydzień urodziny i chce mu to dać. - Odpowiedziałam nie podnosząc wzroku znad najnowszego bravo, gdzie właśnie czytałam artykuł o Tokio Hotel. Nawet nie wiecie, ile można się dowiedzieć o własnych znajomych z gazet.
- O ja........ tylko nie mów, że ciągle się w nim kochasz. - Tom droczył się z ptaszkiem stukając w pręty klatki
- Nie, ale to spoko facet. Fajnie znęca się nad Linzem, zasługuje za to na coś. I wiecie, że on poza szkołą pozwala sobie owić po imieniu?
- A skąd ty to............
- Nawet nie pytaj - Przerwałam
- Dobra, mniejsza o większość. Jak się nazywa?
- Jeszcze nie wiem. I trzeba by go nauczyć cos mówić......
- To może Rocky?
- No to, za Rockego! - Andi wzniósł toast colą.
- AŁA! - Nagły krzyk oderwał mnie od lektury gazety
- Co jest Bill?
- Ugryzł mnie! - Odpowiedział Bill dmuchając na palec, na którym widać było czerwony ślad po ugryzieniu



Poniedziałek, długa przerwa. Stołówka.

Żarło dajnia była wypełniona po brzegi.. Właśnie razem z Lindą kulularnie pożerałyśmy obiadek, kedy wpadli na nas Tom i Bill. Dosłownie wpadli, bo Linda popchnięta przez Toma zaryla facjatką w talerz.
- PODPIERDZIELIŁO CI MOP-MANIE?????????? - Krzyczała rzucajac w stronę Toma jedzeniem, chlopak szybko wybiegł ze stołówki.
- Bill, ja przysiegam, kiedyś ci brata zabije........
- Pomogę ci Linduś.... o masz tu jeszcze marchewke - Lojalnie pomagałam psiapsiółce wybrać jarzyny z wlosow.
- właśnie, Li, miałem ci to oddać. - Nagle Bill wyjął z kieszeni.......... moje majtki. Musiały się zaplątać, tam jeszcze na biwaku....... I podał mi je. W stołówce. Na oczach całej szkoly........

12: 15. Łazienka dziewczyn.
- Li jestes tam?
- Nie, utopiłam się.
- Weź przestań!
- Dobra, nie utopiłam się. Ale zajebiście mam na to ochotę.
- Otwórz te drzwi!- Linda z całej siły pukała do drzwi kabimy, w krótej się zamknęłam. Niechętnie otworzyłam drzwi.
- O Boże! Aleś ty się rozmażała. Chodź, doprowadzimy się do pożądku.
- Jezu, Linda, jak on mógł mi to zrobić?
- Pocieszyć cię, że nie było tak źle?
- Nie! Strace dla ciebie cały szacunek
- Cisza
- Linda, przecież to była katastrofa. Ja chce do domu.
- Tak. To prawda. To była katastrofa, ale nie możesz tak po prostu uciec!
- Mogę, chcesz się przekonać?
- Li, posłuchaj. To tylko plotki. Może w szkole będzie huczeć, ale tylko jakiś czas! Im bardziej będziesz okazywać, że się tym nie przejmujesz, tym szybciej zapomną. Nikt nie ma dowodu, to się nie rozniesie. Zwykła plotka.
- Ale Linda! Tu nie chodzi o to, czy w najnowszym Bravo napiszą, że przespałam się z Billem Kaulitzem! Tu chodzi o to, że upokorzył mnie na oczach całej szkoly. Po co on to zrobił??
- Oj Ali, to facet. Oni myślą inaczej, zakładając, że w ogóle myślą...... ej, a ty wiesz, że to damska łazienka? - To ostatnie zdanie było skierowane do kogoś, kto właśnie wszedł do łazienki.
- Linda, daj spokój. I weź wyjdź.- Znieruchomiałam. To był Bill. I czego on tu szukał?
- No, nie wiem czy mogę. Ali? Mogę? - Nic nie odpowiedziałam, co ona uznała za zgodę. Poklepała mnie po ramieniu i wyszła, zamykajac za sobą drzwi. W kiblu zapadla cisza. Słychać było tylko kapanie wody z nieszczelnych kranów. Nie miałam zamiaru się odezwać, ani nawet odwrócić się do niego. Stałam przy oknie, opierając się o parapet i wpatrując się w dal. W końcu usłyszałam, jak Bill Podchodzi do mnie. W szybie zobaczyłam jego odbicie. Nadal nie miałam zamiaru z nim gadać. Byłam zła, wściekła, smutna i rozgoryczona. A także strasznie zawiedziona. Bill zaszedł mnie od tyłu, zamknął moje dłonie w swoich, oparł głowę na moim ramieniu. Jego włosy łaskotały mnie w szyje........ Patrzyłam dalej w szybę, gdzie odbijały się nasze postacie. Ja, wciąż wsparta na parapecie, z niedokońca usuniętym, rozmazanym makijarzem, on za mną, obejmujacy mnie rękoma za dlonie, z głową na moim ramieniu. Nadal byłam na niego wściekła jak sto diabłów, ale jakoś nie mogłam przerwać tej ciszy, tego pozornego spokoju, który zapanował nad nami. W końcu Bill przerwał ciszę.
- Li, przepraszam. - Wyszeptał mi w ramię. Westchnęłam cicho.
- I co mi po tym twoim przepraszam. - Powiedziałam i odwróciłam się do niego. Staliśmy tak strasznie blisko siebie. - Jak tam, na zewnątrz czeka mnie koszmar.
- Li, ja nie chciałem zrobić ci przykrości, przecież wiesz.
- Może i wiem. Ale.....
- Tak wiem. Głupio wyszlo. Chciałem, żeby było śmiesznie, ale nie wyszlo. To było głupie.- Nic nie odpowiedziałam. - Pamiętasz, jak mówili, że jesteś w ciąży? - Uśmiechnął się nie pewnie
- Pamiętam - Rozchmurzyłam się na samo wspomnienie tamtej histori
- A pamiętasz, jak mówili, że Tom chce dla ciebie odejść z zespołu?
- Oj, pamiętam - Zachichotałam. - Ale To było tylko gadanie. A to się wdarzyło naprawdę. Przy tylu świadkach..
- I kto im uwierzy? Przy tamtych historyjkach też się zarzekali, że to wszystko święta prawda i co? Udawajmy, że nic się nie stało, to i oni w to uwierzą.
- Mam nadzieje - Delikatnie się do niego przytuliłam. Podniósł moją brodę do góry.
- Li ja..........
- Ciśśśśśś! - Położyłam mu palec na ustach.- Nic nie mów!
- Ale czemu?
- Bo ja nie jestem gotowa, by to usłyszeć. Jeszcze nie.
- Ale ja naprawdę to czuje.
- Nic nie mów. - Powoli wymknęłam się z jego objęć. - A teraz chodźmy. Mamy tyle spraw. Ot, choćby Lindę.
- Widziałaś, jak naskoczyła na Toma w stołówce?
- No, ostro się wkurzyła. - Śmiejąc się wyszliśmy z łazienki. To znaczy, samo wyjście opornie nam wyszło, bo Linda opierała się o drzwi, uniemożliwijajac chmarze ludzi wstępu do kibla. Gdy w końcu wyszliśmy, wszyscy się na nas gapili jak na jakiś nowy gatunek człekokształtnych. Nic nie mówiąc chwyciłam Linde za rękaw i pociągnełam w głąb korytarza. Dookoła nas ciągle slyszałam jakieś szepty, pokazywanie palcami. Dobra. Niech se gadaja, wytrzymam, do cholery WYTRZYMAM!

Plotki na szczescie nie wylecialy daleko poza mury szkoly. Tak jak Bill przewidzial: nikt w to nie wierzyl. Potem, nastal 31 pazdziernika, sobota. Halloween. Starsi Phila wyjechali, nierozsadnie zostawiajac dom pod opieka syna, który natychmiast zaprosil polowe szkoly na impreze. Biedacy, chyba nie bardzo bedzie do czego wracac........ Wiec o 20, odstrzelone jak na wlasny pogrzeb, stanelysmy przed domem Phila. No nie powiem, postaral sie chlopak. W oknach Dynie, w ogrodzie znicze i kartonowe nagrobki...... ze srodka plynely odglosy charakterystyczne dla imprezy. Muza, smiechy, spiew, krzyki........ Srodek prezentowal sie rownie imponujaco. Meble okryte czarna tkanina, czarne suszone kwiaty, sztuczne pajeczyny, swiece..... w kuchni szwecki stól. Wlasnie gadalam z Toni i Linda, kiedy nagle zrobilo sie jakos ciemno. Pogaslo wiekszosc swiec, oraz lampa dajaca dotychczas zielone swiatlo. W pokoju rozlegly sie szmery. Nagle, od przejscia prowadzacego z salonu do kuchni, zaczal wylaniac sie dym. Czyzby Tom sie zabral za robienie grzanek? Ostatnio zle sie to skonczylo......... Tym czasem skads zaczelo bardzo szybko blyskac swiatlo. Jak blyskawice w trakcie burzy. Towarzyszyly tez temu odglosy grzmotów. Pomiedzy jednym blyskiem a drugim zauwazylam, ze wsród klebów dymu pojawily sie instrumenty muzyczne. Nagle wszystko ucichlo. Wszelkie swiatlo zgaslo. Grzmoty ustaly, wszyscy zamarli czekajac, co bedzie dalej. Nagle rozblysly swiatla reflektorów. Wszystkim normalnie szczeny opadly. W blasku reflektorów, przy instrumentach stali......... Tokio Hotel. W komplecie. Tradycyjnie fanki wydaly z siebie dziki pisk. Bill usmiechnal sie i pstryknal palcami. Chlopcy zaczeli grac. Ale to nie byla ich piosenka. To bylo....... Love is all around! Jedna z moich ulubionych piosenek o milosci! To bylo naprawde luzackie, bo wiedzialam, ze Bill spiewa tylko dla mnie. W powietrzu pojawily sie ogniki zapalniczek, niektórzy, którzy zaczeli orientowac sie w sytuacji, pokazywali mnie palcami. Linda usiadla na podlodze z ciagle otwarta szczeka, z jej ust na podloge upadl mietus. Toni i Andi bujali sie tulaca sie do siebie. A ja tak stalam i gapilam sie tepo na to wszystko. Na ludzi wokól mnie, którzy nagle stali sie jakby elementem otoczenia, na Linde z symdromem karpia, na Toma, puszczajacego mi dyskretnie „oczko”, wreszcie na Billa, namietnie spiewajacego, patrzacego mi w oczy. strasznie chcialam byc na miejscu statywu jego mikrofonu, który tak czule obejmowal. Kiedy zdalam sobie sprawe, ze piosenka sie skonczyla? Chyba wtedy, kiedy oswietlenie wrócilo do punktu wyjsciowego, muzyka ucichla, a zamiast niej rozbrzmialy oklazski, wkrzaski, gwizdy....... Nagle, przez ten caly rumor przebil sie okrzyk Lindy:
- Gorzko! Gorzko! - w slad za nia poszlo wiekszosc gosci. Jako, ze Bill ma totalnie gdzies, co ludzie powiedza, podszedl do mnie, Podniósl brode do góry i delikatnie pocalowal. Huknal jakis dzwiek, nie mam pojecia, co to bylo, krzyk, pisk, szloch, buczenie, oklaski....... moze wszystko naraz. Tak czy inaczej bylo to glosne............. Kiedy w koncu odsunelismy sie od siebie, poczulam, ze pale buraka. Wyjakalam tylko:

- Er..... tak, to my..... przeprosimy.. na chwilke.. - i pociagnelam Billa na góre. Poszlismy do pokoju goscinneg. Dosc spory, z niskim lózkiem, szafa, stolikiem i krzeslami. Z fotelem, pólkami i mala lampka nocna, która dawala przyjemne, slabe swiatlo. Usiadlam na lózku i tepo patrzylam sie przez okno. Po chwili bill dolaczyl do mnie i dalej wspólnymi silami parzelismy w dal. B. Twórcze.
- Li...... -Odezwal sie niepewnie - Bardzo jestes zla.
- Nie, tym razem wcale.
- To dobrze. - I dalej nic. Kurcze, pobijemy rekord w niezrecznym milczeniu. W koncu nie wytrzymalam
- Chcesz mi moze cos powiedziec?
- Ale czy ty jestes gotowa to uslyszec?
- Tak chyba tak.
- Chyba?
- Na pewno tak. A ty? Wciaz chcesz mi to powiedziec?
- Z kazdym dniem coraz bardziej. - Czule mnie objal i spojrzal w oczy. - Malenka, kocham cie. - Westchnelam. No, to klamka zapadla. W koncu musialam sie przyznac, nawet przed sama soba, ze go kocham.
- Bill ja......
- Nie mów. Jesli nie powiesz mi tego samego, moje serce nie wytrzyma, padne tu na zawal i moje fanki cie rozszarpia. Jesli powiesz mi to samo, wszystko sie zmieni. Juz nie utrzymamy tego w tajemnicy, przynajmniej nie na dlugo. Bedzie ci ciezko, duzo ciezej niz do tych czas. Na pewno jestes na to gotowa?
- Och, pal szesc, co inni powiedza. I co mi tam nienawisc twoich fanek, nie wazne. Wazne, ze mam ciebie. Kocham cie. - Zapadla cisza, nawet dzwieki rabaniny z dolu do nas nie docieraly. Nic juz sie nie liczylo. Bill przytulil mnie mocno do siebie, ja wtulilam twarz w jego wlosy, tak cudownie pachnialy. On caly cudownie pachnial. Jakims meskimi perfumami na pewno, ale tez pachnial soba. Pachnial Billem.
- Tyle na to czekalem. - Wyszeptal mi do ucha. Przesunął usta od ucha w strone moich ust, wzdłuż policzka. Jego wargi mineły srórę o pare minimertów. W końcu złączyły się z ustami. Moje dłonie powędrowały do jego włosów. Przeczesywałam je palcami. Bill objął mnie w pasie przyciskając mocniej do siebie, jakby nie chciał mnie nigdy puścić. Nie wiem jak to się stało, że nasze języki spotkały się. Wiły się ze sobą. Czułam metalową kulkę znajdującą się na jego języku. Pomału jego usta zsuneły się z warg, powędrowały w dół, całował mnie po szyji. Po chwili nasze usta znów się połączyły. Rękoma błądził po moim ciele. Jeszcze nigdy w życiu się tak nie czułam. Tak........ sama nie wiem. Nie byłam wtedy sobą. Opadliśmy na posłanie. Bill całował każdy centymetr mojej twarzy i naprawde nie wiem, jak by się to skończyło, gdyby zza drzwi nie dobiegł nas ostry niczym brzytwa głos Lindy:
- Ej, wy tam! Dajcie se na wstrzymanie! Na to jeszcze przyjdzie czas! Teraz każdy chce obalić z wami kielicha! No, dupy w góre i na dół! - Bill niechętnie zszedł ze mnie i pomógł mi wstać. Linda czekała na nas pod drzwiami………….


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
meggi
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: frOm glOOmy Site of 3Bill

PostWysłany: Nie 11:56, 30 Kwi 2006    Temat postu:

Wreszcie upragniony CD RazzRazz Wielka jetses i masz super opo. Ja je lubie!! I nie przejmuj się tymi innymi forami, bo te podziwia twój talent a nie temat opa:P I ja oczywiscie czekam na CD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
night-kid
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 25 Mar 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z łez dziewic

PostWysłany: Wto 15:09, 02 Maj 2006    Temat postu:

Tak jak powiedziała Linda, na dole każdy chciał z nami walnąć kielicha, chociaż na twarzach wielu dziewczyn widziałam ślady łez, Tom dzielnie je pocieszał słowami, że „przecież on jest wolny” na co Linda dodała „I jak zawsze chętny”. Co jakieś pięć minut ktoś wołał „gorzko gorzko” co sprawiało, że nie tylko ja i Bill się cmokaliśmy, ale i wszystkie inne pary. I tak impreza rozkręcała się coraz bardziej........


2.32
Chata Phila

Sytuacja zmieniła się tylko o tyle, że piwa są już na wykończeniu, porozumiewamy się poprzez raczej niejasny pijacki bełkot, niż zwykły, ludzki język... Po kilku głębszych niektórzy zaczęli uskuteczniać na stole coś na krztałt karaoke. (Gustav w swojej interpetacji Men! I fell like a woman!), inni wciąż dolewali gościom wódki, sami popijając z gwinta (Phil), jeszcze inni, mimo totalnego schlania, dalej dzielnie zarywali laski (Tom) Jeszcze inni całowali się po kątach ( Andi i Toni), cała reszta albo spała, albo gadała z innymi w tym języu zrozumiałym tylko dla ich samych, albo wreszcie niektórzy tańczyli. Nareszcie, koło 4 nad ranem ktoś stwierdził:

- Dobra, czas się zbierać. - I stanowczo nie był to gospodarz, bo ten gdzieś się zapodział, tak gdzieś koło 3 nad ranem. Minęło dobre pół godziny, zanim docucilismy wszystkich do tego stopnia, żeby byli w stanie poruszać się o własnych siłach. Ja z Lindą dojechałam do domu taksówką, wtoczyłyśmy się do domu ( bo chodem bym tego nie nazwała, co my sobą manifestowałyśmy) wyjąć „We are live in the yellow sub marinne”. Starsi Lindy smacznie spali, a my szybko ochlapałyśmy mordki i wtoczyłyśmy się pod kolderki.
- O jop w twoja mać
- Co ci Li? Mdli cię.
- Nie Linduś to nie to. Tylko pamietaj. Lubię czarne róże
- E, pijana jesteś.
- Jestem, ale to nie zmienia faktu, że takie kwiaty masz mi na pogrzeb kupić
- Śpij, bo bredzisz.
- Nie bredze. Linda. One mnie zabiją
- Kto?
- Fanki Billa
- E, nic nie zrobią, Bill już się o to zatroiszczy. I ja. I Tom i cała reszta. Masz obstawę jak prezydent USA.
- Chrrrrrrrrrrrrr
- Dzięki że mnie sluchasz, Li. Bra noc.


BRAVO!


Już nie wolny?
I stało się. Miliony fanek roni łzy, na wieści, że Bill Kaulitz (16) Lider i wokalista kapeli Tokio Hotel oficjalnie przyznal się, że dał się usidlić! „Wpadłem po same uszy” Wyznaje ze śmiechem. Jego wybranką jest 16 letnia Ali Wit, obywatelka Polski, uczennica z wymiany. Czyżby zadziałał słynny urok polek? „ Bo najwiecej witaminy mają Polskie dziewczyny” żartuje Tom. Życzymy nowej parze dużo szczęścia, a dla pogrążonych w rozpaczy fanek mamy taką oto pociechę: Trzej pozostali członkowie TH pozostają wolni” - Zakończyła czytanie Linda. - No no. Otorzyliście puszkę pandory.
- Cicho Linda! Li, bardzo cię boli?
- Nie wcale, to w końcu tylko butelka, którą jakas zwariowana fanka trafiła mnie w głowę.
- Kurczę, nie chciałem, żeby to tak wyglądało
- To było do przewidzenia. - Namoczłam chusteczkę i przyłożyłam do skroni. Siedzieliśmy w babskim kiblu, ja, Tom Bill i Linda. Właśńie minął tydzień od kąd nasz związek ujrzał światło dzienne. I nie mogę nigdzie wyjść sama. Ciągle musi ze mną być albo Bill, albo Linda, albo Tom, albo ktokolwiek. I tak to niewiele daje, o czym świadczy ta akcja z butelką. Codziennie dostaje 100 gróźb i życzeń rychłej sierci.
- Nie, no to musi się skończyć! Ja nie pozwolę, żeby moją dziewczyne tak traktowali - Bill obmył mi twarz mokrą chusteczką
- A co ty możesz zrobić?
- E, coś wymyśle.
- Tu się nie da nic wymyśleć, Bill. Taki już jest, los dziewczyn gwiazd rocka...
- Ale ci to czoło spuchło. Będzie siniak.
- Dzięki Tom.
- Prosz. Linda, wieź ją odprowadź do domu. Na jeden dzień starczy wrażeń..........



Dni mijały, a nic się nie zmienialo. Wciąż otaczała mnie nienawiść. Najgorzej było, gdy chlopaki wyjeżdżali. Wtedy pozbawiona byłam ochrony, bo póki oni byli przy mnie, fanki się hamowaly. Ale gdy tylko znikali....... szkoda gadać. Wtedy najczęściej łapałam jakiegoś paskudnego wirusa i siedziałam w domu. Ale to nie było wyjście. Nastał grudzień, na ulicach zrobiła się jedna wielka chlupa. Siedziałam w pokoju Billa, na parapecie, bezmyślnie pukając opuszkami palców w szybkę, w którą z drugiej strony stukał deszcz ze śniegiem. Była cudowna, cicha i chłodna sobota. Slychać było tylko kapanie deszczu. Kap, kap. Bill leżał na łożku i przyglądał mi się spod przymkniętych powiek. Kao kap. Powturzyłam za deszczem.
Nu-dzi-mi-sie - Przesylabizowałam.
- To chodź tu do mnie.
- Oj, tobie to tylko jedno w głowie. - Wywróciłam oczyma, ale zeszłam z parapetu. Wskoczyłam na lóżko i usiadłam okrakiem na Billu. - No chodź poróbmy cos!
- Co chcesz? Nie ma co robić- . - Westchnął tylko, a jego ręce już wjeżdżały pod moja bluzkę.
- Przestań! - Śmiejąc się odpepchnelam jego dlonie
- No co! Nikt juz nie kocha biednego Billusia - Zrobil mine, jak by mial sie rozplakac
- Och, zamknij się. - Zaśmiałam się i pocałowałam go w usta. Momentalnie przyciągnął mnie do siebie, jedną ręką przeczesując moje włosy, podczas gdy druga wsunęła się pod bluzkę i teraz sunela z wolna po skórze. Aż mnie dreszcz przeszedl. Właśnie dla takich chwil gotowa byłam cierpieć prześladowania ze strony fanek, siedzieć sama przez dlugie tygodnie wpatrując się w jego zdjęcie. W takich chwilach, w jego ramionach czułam się naprawdę kochana. Nagle, jeden szybki ruch i już to ja leże pod spodem, a on na mnie. Wyobrażam sobie, jak to wygładało, zwłaszcza, że stosunkowo szybko pozbawiłam go koszulki. W końcu, delikatnym calusem w czubek nosa zakończył tą sesje pieszczot. pomału zszedł ze mnie i położył się obok. Obróciłam się w jego stronę i wtuliłam w jego nagi tors.
- Czy taka forma spędzania wolnego czasu ci odpowiada? - Zapytał ze śmiechem obkręcając lok moich wlosów dookoła palca.
- Mhm.....całkowicie - Wymruczałam nawet nie otwierając oczu. Nagle przyszło mi coś do glowy. Wiem, że to durne, zwłaszcza, że nie zamierzam z nim TEGO robić. Nie, żeby mnie nie pociągał ten jego sexowny tyłeczek, po prostu.... nie jestem gotowa. Ale to nie zmienia faktu, że być może kiedyś będziemy TO robić. Więc chyba możemy o TYM pogadać. Tak więc pomału odsunęłam się od niego, spojrzałam na jego uśmiechniętą słodko twarz, błyszczące oczy i nim się zorientowałam co tak właściwie robię wypaliłam:
- Bill, czy ty już TO robiłeś?
- Eeee, znaczy co? - Zdziwiony odchylił nieco głowę
- No wiesz....... TO.
- Chodzi ci o seks? – Zapytał, jakby chodziło o jego ulubiony kolor, czy coś takiego.
- Nooo, tak – Spaliłam buraka i spuściłam glowę. – Ale nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz.
- Nie czemu? Tylko jest jeden problem. Musisz wysłuchać krótkiej historii o mojej byłej, a wiem, jak dziewczyny tego nie lubią. Chcesz?
- Zamieniam się w słuch. – No, po takim wstępie było jasne, że swój pierwszy raz ma już za sobą. Ale chciałam wysłuchać tej historii.
- No więc, to było zaraz na początku wakacji. Miała na imię Fabiene. Przyjechała na wakacje do jakiejś swojej ciotki, a nie było w mieście chłopaka, który by się za nią nie oglądał. – Poczułam mimowolne ukłucie zazdrości.
- Jak wyglądala? – Nie mogłam, no po prostu nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że na jego twarzy odmalowało się rozmarzenie.
- Śliczna była. Długie blond loki, niebieskie oczy, lekko zadarty nosek, mleczna cera, długie nogi......... – Poczułam się jak słoniątko, ale nie dałam po sobie nic poznać.
- Dobra, rozumiem. I co było dalej?
- W końcu, po jakimś czasie zaczęliśmy się spotykać. Było nam ze sobą dobrze, bardzo się zaangażowałem w ten związek – Nie wiem czemu, ale sprawiał wrażenie, jakby mówienie przychodziło mu z trudem.
- Ale.... – Zaczęłam.
- Zaraz do tego dojdę. No więc, raz jej ciotka wyjechała na weekend do znajomych. Fabiene zaprosiła mnie do siebie. Na noc....
- Dobra, wystarczy, domyślam się reszty. Poszedłeś tam i przeżyliście razem namiętną noc. Potem skończyły się wakacje, ona wyjechała zostawiając cię ze złamanym sercem. Zgadłam?
- I po co się wściekasz? Sama chciałaś to usłyszeć. – podniósł się z łóżka i naciągnął na siebie koszulkę, rzuconą niedbale gdzieś w kąt. Podszedł do okna i oparł się o parapet. Chwile patrzył przez okno. Ja natomiast czułam, jak mała poczwara zazdrości skręca mi wnętrzności. Chociaż wcale nie miałam powodów do zazdrosci, przecież to już historia. Ale jednak. Po dobrej chwili gapienia się przez szybę, Bill przygryzł wargi po czym powiedział:
- Do niczego nie doszlo......
- Nie? – Zdziwiłam się
- Nie
- Ale dlaczego? Przecież, byliście szczęśliwi, zakochani, ona piękna, chata wolna....
- Tak. Ale tu nie chodzi o to. – Odwrócił odemnie głowę. Widziałam tylko tył jego głowy i tatuaż przyciągający zawsze moją uwagę. – Ja... Po prostu nie mogłem.
- Jak to nie mogłeś? – Ciągle byłam zdziwiona. Bill odszedł od okna i usiadł przy mnie na łóżku.
- Po prostu. No....... nie. Nie chciało...... nie mogłem.........
- Ciśśśśśśśś...... już nic nie mow. – Położyłam mu palec na ustach. Zrozumiałam. Widziałam, jak ciężko mu o tym mówić, więc nie nalegałam. – Dzięki, że mi o tym powiedziałeś. – Oparłam głowę o jego ramię i tak siedzieliśmy w kompletnej ciszy, przysłuchując się kroplom deszczu bębniącym w szybe..........


W kilka dni później znowu siedziałam w domu bliźniaków, tym razem z Tomem, bo Bill gdzieś wybył, a Linda miała randkę. Więc tak sobie siedzieliśmy w salonie popijając cole i oglądając relacje z koncertu th na telewizorze wielkości trzydrzwiowej szafy. Za oknem prószył śnieg, w pokoju prószył popcorn, którym się obrzucaliśmy z mielonko-włosym.
- Zauważyłaś? Linda ostatnio dziwnie się zachowuje...– Zagadnął Tom strzepując popcorn z czapki.
- Linda zawsze dziwnie się zachowuje. To w końcu Linda.....
- No...... tak. Ale ostatnio jest jakaś inna, taka nieobecna....
- Wiesz Tom, ona się chyba zakochała........
- CO? Linda? Co ci strzeliło do głowy?
- Ano, to, że, okładki wszystkich jej zeszytów są popisane w serduszka. Na lekcjach też nic innego nie robi, tylko rysuje i rysuje.
- Ale nic ci nie powiedziała?
- No właśnie nie. A przecież zawsze sobie o wszystkim mówiłyśmy!
- Więc może to nie to?
- Tak, jasne! Rysuje te serca bo marzy o karierze kardiochirurga! Matko, co wy faceci wiecie o kobietach!
- Dobra, już dobra. A zmieniając temat: co planujesz na święta?
- Jadę do domu, ale na sylwa wracam. A co?
- A, bo sobie tak wymyśliliśmy z Billem, no żeby tak całą paczką pojechać na sylwa w góry. Jest taki jeden cichy, spokojny pensjonat, bardzo fajny, pięciogwiazdkowy...
- To by była bomba!
- Taaaa, ale w tej beczce miodu jest łyżka dziergcu. Słyszałem, że Natasza wybiera się tam ze starymi.
- Jest cień cienia szansy na zrzucenie jej z jakiejś góry?
- Taa, tudzież szansa że ją porwie lawina, albo wpadnie do kominka...
- Cool. Jadę. A reszta?
- Z Toni i Philem już gadałem. Jadą. Andi nie wie, starzy chcą go gdzieś wywieźć. No i ty jedziesz, więc Linda chyba też
- Jak będzie taka wyłączona, to ja za jej towarzystwo dziękuje! Naprawdę, z zakochanego nie ma żadnego pożytku!
- I kto to mówi? – Spojrzał na mnie cynicznie. – a właśnie, jak tam ci się układa z braciszkiem?
- Wszystko w porządku......... tylko..., nie, nie będę narzekać. Dobrze jest.
- Nie, nie jest, przeca widzę! Mów mi jak na spowiedzi!
- Ty nawet nie byłeś nigdy u spowiedzi!
- Oja, wierz o co chodzi. Wal! – No to uderzyłam go poduszką- AU! Nie mnie wal! Wal z tą sprawą.
- Toć ci mowie, głąbie, że nie ma żadnej sprawy! Wszystko jest w porządku.
- Tylko w porządku?
- Tom, o co ci chodzi?
- Ech........ widzisz, przez ten cały czas, kiedy trzymałaś go na dystans, to ja tu mało z nim nie zwariowałem. A potem, kiedy już zaczęliście ze sobą chodzić, miałem ochotę wyprowadzić się z domu. Dziewczyno! On tu praktycznie po suficie chodził i uszami klaskał ze szczęścia. I ciągle jest bardzo szczęśliwy. Z tobą. Ale ty chyba nie jesteś. Dlaczego?
- Tom, Tom, Tom. Jestem szczęśliwa. Naprawdę. To nic, to tylko przejściowe. Ale... Powiedz, co Bill mówi o mnie?
- O nie! Tego ode mnie nie wyciągniesz! Zapomnij, nie ma takiej opcji!
- A ja myślę, że jest. – Zrobiłam słodką minkę i przysunęłam się bliżej.
- W życiu! To mój brat! Nie mogę wygadać sekretów brata i....... ej! Co ty robisz?
- A jak ci się wydaje?
- Siedzisz na mnie?
- Aha. Zaobserwowałeś coś jeszcze?
- Że podciągasz mi koszulkę?
- Bystry jesteś. – Wyszeptałam pochylając się ku niemu. Tak, siedziałam na nim okrakiem, podczas gdy on na wpół leżał na kanapie. Tak, podciągałam mu koszulkę do góry. Tak. Byliśmy sami w domu.
- Ale....... Li.... Bill.......- Dukał niezdarnie, oczy mało mu nie wypadły, tak szeroko je otworzył.
- Oj, nie myśl teraz o Billu- Z irytacją wyszeptałam mu do ucha. Zamknął się, ale oczy otworzył jeszcze szerzej. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam. – A teraz, - ciągnęłam namiętnie, kładąc dłonie na jego mięśniach brzucha, napiętych do granic możliwości. – Powiesz mi wszystko co zechce – Odsunęłam usta od jego ucha, Tom głośno przełknął ślinę. Widziałam, że bije się z myślami, ale na próżno. Poddał się. Ja natomiast nachyliłam się nad jego odsłoniętym brzuchem i..............
- AHAHAHAHA!!!!!!!!!!!!!!! HIEHIEHIEAHAHA! PREZEEEEESTAŃ!!!!!- Zwijał się ze śmiechu, kiedy zaczęłam go łaskotać.
- No? Powiesz mi, czy nie? – I dalej go łaskotałam. Biedaczek, nie mógł się wyrwać, chociaż tak się starał
- TY JASZCZURKO!!!!!! HIAHIAHAHAHEHEIE!!!! TY WIEDŹMOOOO!!! HAHA !!!! LITOŚCI!!!!! HIHIHI BŁAGAM! POOOWIEM CO ZECHCESZ!!!!!! HEHEHAHA BUAHAHA!
- No, tak lepiej. – Odparłam, po czym szybko z niego zeszłam i usiadłam w bezpiecznej odległości ( w razie zemsty). – No? To co takiego Bill mówił ci o mnie?
- Wiesz, co ja ci powiem? Że jak ty go tak traktujesz, to mu współczuje.
- Może i traktuje, tyle, że bez łaskotek. A tak właściwie, czego nie spodziewałeś? Że co zrobię?
- Rany, nie wiem, kompletnie mi się wyłączyło myślenie. Ale posłuchaj! NIGDY WIĘCEJ TEG NIE RÓB! Nie tylko mi, żadnemu facetowi!
- Dobra, dobra! Nawijaj, bo inaczej.........
- Dobra, już, już! Tylko mu nie mów nic, bo mnie zabije.
- Spoko, nic z tego co mi powiesz, nie wyjdzie po za ten pokój. Mówisz wreszcie, czy wracamy do mojej metody przesłuchań?
- Jesteś okrutna. Ale dobra. No wiec, najpierw, na samym początku waszej-naszej znajomości niewiele o tobie mówił. Potem, zaczął gadać więcej, że szkoda, że nie wszystkie nasze fanki tak wyglądają, że masz najzgrabniejsze nogi na świecie, w sumie trudno się nie zgodzić......
- Dobra, dobra, nie czaruj.
- No...... a potem, jak już go tak całkiem wzięło, to................ no, mówił mi, że mu się śnisz. I wiesz, to nie były takie całkiem grzeczne sny... – Zachichotałam, a Tom się zarumienił.
- Jakieś szczegóły?
- Szczegółowo mi nie streszczał, wybacz
- Jego szczęście. Coś jeszcze?
- No, ale skoro masz z nim jakieś problemy, to może to przemilczę.... DOBRA, już dobra! Mowie! – Zakrzyknął, bo już zaczęłam się podnosić. – No, to mówił ostatnimi czasy, że chciałby, żeby niektóre z tych snów się spełniło...... – Znów zachichotałam, a Tom spalił jeszcze większego buraka.
- A mówił coś mniej napalonego? No wiesz, nie związanego z seksem?
- Jasne! Tylko, że to takie słoooooooooooooodkie, że boje się o dywan mamy
- Czemu?
- Bo jak cię znam, to puścisz pawia
- Zaryzykuje
- Ale ty będziesz sprzątać! No coś tam mamrotał, że jesteś jego muzą, jesteś dla niego jak narkotyk..............
- Bueeeeeee –Zasymulowałam torsje – Mój biedny, biedny Tom! Co ci ten Bill robi?
- Już się uspokoił. I tak dobrze, że na scenie zachowywał się jak zawsze, bo gdyby zaczął tam świrować, to mogiła. Tak więc, uważaj, bo jak ci Linda zacznie tak świrować to........................
- To się wyniosę do was..............


No i tak pociągnęliśmy do świąt. Linda zabazgrała zeszyty serduszkami do tego stopnia, że praktycznie nie ma już gdzie pisać. Ostatnio zaczęła pisać w nich czyjeś inicjały, ale gdy tylko zaglądałam jej przez ramię, żeby zobaczyć kto zacz, zamazywała literki i wywalała na mnie onzur. Święta w domu były do dupy. Odłączyliśmy telefon, bo się urywał, to zaczęli przychodzić. Kto? Znajomi! Po tylu latach nagle zaczęli mnie lubić. I czy naprawdę musze owić czemu? Jednym słowem: Bill. Ojciec nie jest zachwycony moim chłopakiem, o czym informuje mnie co pięć minut, matka milczy, ale też nie wygląda na zadowoloną. Tak, dar cieszenia się cudzym szczęściem, to nie jest to, czego starzy mają w nadmiarze. Ale prezenty dostałam bomba ( tylko od rodziny, nasza paczka obdaruje się podczas wspólnego Sylwka). Laptopa, najnowszego Ipoda, parę płyt, masę ciuchów, kasy, kosmetyków..... Ale i tak żyłam już tylko myślą o ostatniej nocy starego roku.
W góry mam jechać bezpośrednio z Polski, reszta już ma tam być.........
31.12, godzina 11:15
I kto był pierwszą osobą, którą ujrzałam po wejściu do pensjonatu? Natasza. Siedziała w halu, czytając jakąś gazetę. Wypindżona, jak by ją z autostrady zabrali. Magazyn trzymała w niemal wyciągniętych rękach, bo jej cycki zasłaniały ( nie wierze, żeby ktokolwiek miał z natury taką mleczarnie. Na pewno sobie wypycha) Gdy mnie zobaczyła, odłożyła szmatławiec, podeszła do mnie i powiedziała:
- Szkoda. Naprawdę szkoda. – I to wszystko. Potem uśmiechnęła się złowieszczo i nim zdążyłam coś podpowiedzieć, odeszła. No jej to już chyba naprawdę odbiło. Nie ważne, po chwili cmokłam się z ziemią, do której przycisnęła mnie Linda, rzucając się na mnie w akcie wylewnego powitania.
- Auć! Linduś, skarbie, też cię kocham, ale może już zejdziesz ze mnie?
- Ali! Kochanie ty moje! Nareszcie jesteś! Nawet nie wiesz, co ja tu z nimi mam!
- Że niby z kim? – Spytałam, gdy już zlazła ze mnie.
- Z Kaulitzami! A z kim że innym?
- A co takiego zrobił ci mój chłopak z moim szwagrem?
- Posolili mi kompot, wrzucili sztucznego robala do zupy, powiązali sznurówki w butach, nasypali jakiegoś swędzącego proszku pod kołdrę.... To na tyle. Tyle zdążyli zrobić przez trzy dni.
- A czym ty im tak podpadłaś?
- Niczym. No ale, Phila męczyć nie będą, bo po pierwsze, to ich kumpel, a po drugie, mu już wystarczy, że dziennie dostaje kosza od pięciu lasek, Toni też nie tkną, bo Andreas się wkaczy. Zostaje ja!
- No i ja.
- Taaaaaaaa już widzę, jak Bill dokucza swojej ukochanej dziewczynie. Ach! Kobieto! On cię tak kocha że jest gotów błogosławić ziemię, po której stąpasz, czy jak to się mówi. Ach! – Teatralnym gestem złapała się za serce, za co oberwała sójkę w bok. W końcu, chichocząc dotarłyśmy do mojego pokoju.
- Dobra, odśwież się, a potem chodź do baru na dole na czekoladę. – Posłała mi buziaka i szybko zniknęła. Zmęczona opadłam na miękkie łóżko. Pościel była taka milusia.... szkoda tylko, że taka zimna. Chyba, że wezmę sobie coś, lub KOGOŚ żeby mnie grzał w nocy......... dobra, dość tych napalonych myśli, idę się „odświeżać”.

31.12, godzina 12.30.
I co z tego, że już godzinę lezę w wannie? Wiecie, jaka ona jest wielka? I te pachnąc olejki... i masaż wodny.. Dobra, już dobra! Wychodzę!
Opatuliłam się w mięciutki ręczniczek i weszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam układać włosy, gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju, a po chwili poczułam ciepłe usta na szyi, ręce oplatające mnie w pasie i tak znajomy zapach męskich perfum. Te same, które pierwszy raz poczułam wiele tygodni temu siedząc na pochyłym drzewie...
- Bill... – wyszeptałam opierając się o niego plecami.
- Sklęśnilem sliem
- Mógłbyś odessać się ode mnie i powtórzyć? – Zaśmiałam się
- Stęskniłem się. – Wyszeptał mi do ucha, a jego ręce jeździły po mokrym ręczniku. – Co masz pod spodem?
- Absolutnie nic. – Wymruczałam prowadząc jego rękę pod okrycie. Nagle coś poczułam – Bill, coś mnie uwiera w plecy. I mam nadzieje, że to twoja komórka. – Zaśmiał się. Oboje wiedzieliśmy, że to nie była komórka… W końcu, obie jego ręce znalazły drogę pod ręcznik. Nie protestowałam. Nie myślałam, co będzie jak ktoś wejdzie. W ogóle nie myślałam. Liczył się tylko on. I jego pieszczoty, które stawały się coraz śmielsze. Nawet nie wiem, kiedy pozbawiłam go koszulki i zaczęłam dobierać się do paska.
- Nie!- Niemal krzyknęłam, gdy w chwili opamiętania zdałam sobie sprawę, że leże na łóżku, już bez ręcznika, a Bill jeży na mnie, z rozpiętym paskiem. Nie chciałam iść na całość. Jeszcze nie. – Przepraszam Bill, po prostu jeszcze nie jestem gotowa.
- Okay. W porządku. – Powiedział ciężko oddychając i pogłaskał mnie po włosach. – Ale będziesz moja. Obiecuje ci, że kiedyś w końcu będziesz moja – Wyszeptał mi do ucha, takim głosem, że aż mnie dreszcz przeszedł. Powoli i z wyraźną niechęcią podniósł się ze mnie. – Boże… ależ ty jesteś piękna. – Wyjęczał i zaczął całować mnie po brzuchu.
- Bill, proszę...
- Wybacz. Proszę, przykryj się. – Podał mi ten nieszczęsny ręcznik. – A teraz się ubierz i chodź na dół. Idziemy na narty.


to tyle. więcej części nie ma. I prawdopodobniej nie bedzie już nigdy.........


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AngelOfDarkness
Mrs. Iero :)



Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Wto 21:36, 02 Maj 2006    Temat postu:

;( ;( NIEEEE!! Protestuję... SadSad Czemu? Co się stało? Toć to przecież geniusz jest...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mrs.kropkaa
Młodszy członek bractwa TH :)



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze swiata cieni..straconych snow i wyblaklych wspomnien

PostWysłany: Wto 22:19, 02 Maj 2006    Temat postu:

ja tesh!!!! STRAJK!! BUNT!! Nie zgadzam sie!! łłłeee.....nei rób tego..nei przerywaj...popieram AngelOfDarkness i to jetst genialne..!! eh..czemu ach czemu.. tak okrutnie z nami postepujesz..??!!SadSadSadSad Sad
ja chce dalsze czesci tego opa!! slyszysz ??.blagam..o nie..!! <na skraju rozpaczy, miedzy zyciem a smiercia, blaga o litosc..nad marnym czlowiekiem jakim jets by "bogowie" sily jej niezrozumiale okazaly swa laskawosc>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
meggi
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: frOm glOOmy Site of 3Bill

PostWysłany: Wto 22:48, 02 Maj 2006    Temat postu:

!!!!!B!!!!!L!!!!!O!!!!!K!!!!!A!!!!!D!!!!!A!!!!! ja PROTESTUJE! czemu ostatni?? Buuuuuuuuuu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
klaudusia
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!



Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 1624
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z głębi serca BILLA

PostWysłany: Śro 15:04, 14 Cze 2006    Temat postu:

hej.... za mało tych części... tak się skończyło dziwnie Razz
mogłaś chociaż przeruchać ich ze sobą i dopioero skończyć Razz
ahhhh cały zcas wyorbażałam sobie jakbty to było fajnie jakbym, to ja była na jej miejscu
i jakby to była prawda. Razz
fantazje moje ahjj Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Revrun
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 1:48, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Adult BDSM movie
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin