Tokio Hotel
www.podparasolem.fora.pl -> nowe forum adminek, dla dziewczyn.
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Tokio Hotel Strona Główna
->
Opowiadania - jednoczęściowe
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sprawy organizacyjne
----------------
Regulamin
Aktualki
Adminki, modki
Ostrzeżenia
Help
Księga życzeń i zażaleń
Zebrania zarządu
All about TH xD
----------------
Band
Bill
Tom
Gustav
Georg
Nowinki :P
Fotki & Pics
Muzyka
Różne
Download
Użytkownicy
----------------
Poznajmy się
O was
Pomoc
Grupa Zjednoczonych Fanów
Wasza twórczość =]
----------------
Opowiadania - wieloczęściówki
Opowiadania - jednoczęściowe
Fan fiction
Poezja
Teksty piosenek
Cała reszta
----------------
Śmietnik
Muzyka
TV&Kino
Sport
Rozrywka
Humor
Wirtualny Cmentarz
Literatura
Informatyka
Off Topic
Forum Awards 2006
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
krytykantka
Wysłany: Nie 0:02, 23 Kwi 2006
Temat postu:
Tak, tak, tak czekałaś na moją krytykę...jasne...hehe.
Doczekałaś się Olka! Heh więc zaczynamy.
Powiem tak:
1. W całym opowiadaniu nie ma ani jednego błędu ortograficznego, w kilku słowach chyba tylko brakowało polskiego znaku.
Przeczytałam je 3 razy z rzędu, żeby tylko móc je poprawnie ocenić. Zrozumiałam myśl zawarta w opowiadaniu zaraz po przeczytaniu pierwszy raz, to nie o to chodziło, ja po prostu chciałam dostrzec tą magię która z tego emanuje.
2. Ciekawie i całkiem potrzebnie używałaś powtórzeń. Na przykład słowo „śmieci” użyłaś je tyle razy, że ja sobie jego mieszkanie wyobraziłam jako szare...brudne, opustoszone. To powodowały fajny efekt, łącząc to ze pan Andreas Köln dużo pił.
3. Wniosłabym pewne poprawki do tego zdania: „Bill wziął mikrofon i zaczął, spiewać. Tom krzyczał, że gubi się w słowach. Bill kazał mu się odpierdolić. Tom odpowiedział. Długo tak klneli, oczywiście na żarty.” Wiem o co ci tu chodziło, fajny efekt, może się czepiam.
4. Całe opowiadanie jest melancholijne... jednak nie nudne jak wiele ostatnio. Ta melancholijność nie na tym tu polega, ona sprawia że się rozleniwiamy odprężamy i przyjmujemy słowa przekazywane przez autorkę lepiej, bardziej je rozumiemy.
No to by było na tyle, jestem pewna że nie bolało, w końcu nie powiedziałam nic złego. Opowiadanie mi się podobało, jest na tyle dobra że zasługuje na bardziej wdzięczny tytuł
AngelOfDarkness
Wysłany: Sob 19:32, 15 Kwi 2006
Temat postu:
Przepraszam, że się tak wyrażę, ale to jest po prostu ZAJEBISTE!! Takie pomieszane, dzikie, ale zrozumiałe mimo wszystko... Nie czytałam jeszcze opa tego rodzaju na tym forum. Ono jest... IStnym geniuszem.
GuSiA
Wysłany: Sob 13:04, 15 Kwi 2006
Temat postu:
uwielbiam orginalne opka i to właśnie takie jest
suuper
tez na poczatku nie zczaiłam, ale już wiem o co chodzi:P i bardzo mi siem podoba
Unendlichkeit
Wysłany: Pią 23:03, 14 Kwi 2006
Temat postu:
Właśnia stwarzam coś "takiego". I mi się nie wydaje, żeby końcówka była taka niewyraźna, tylko może w pewnym sensie tego nie rozumiecie? Mnie się wydaje, że to trzeba być mną, żeby to zrozumieć. Tak jak powiedziała to Meggi. Ah ^^ A teraz to czekam tylko na krytyke Krytykantki xD... Aż mnie ciarki przeszły
^^
Pozdrawiam :*
meggi
Wysłany: Nie 18:12, 02 Kwi 2006
Temat postu:
Nom ja się zgadzam!! jest zabójcze i fajnie jakbyś napisała coś "takeigo" jeszcze i jescze...............
BRUKSELKOWY MIX
Wysłany: Nie 12:49, 02 Kwi 2006
Temat postu:
Nooo niezle, niezle, fajne to opko, na początku nie zaczailam o co chodzi ale potem juz byl looz
pozdrowionka
meggi
Wysłany: Sob 10:26, 01 Kwi 2006
Temat postu:
Wiesz chyba zrozumiałam co chciałas przez to opo powiedzieć. Ja tez czasem mam tak ze pisze cos dla siebie. Kiedys dalam przeczytac przyjaciolce a ona powiedziala "Nic z tego nie rozumiem!" ja tylko odpowiedziałam "trzeba byc mna zeby to zrozumiec"
klaudia92
Wysłany: Pon 16:45, 20 Mar 2006
Temat postu:
no mi się podoba
ta końcóweczka trochę pomieszana, ale mimo to jest ok
goo_gu
Wysłany: Nie 22:32, 19 Mar 2006
Temat postu:
No, no całkiem całkiem
Mi się podoba, tylko szkoda że końcówka taka nie wyraźna. Ale pzoatym super!
I nie kumam czemu chcesz żeby po tym jeździć... :> Może jakaś przejawa masochizmu :>
stokroteczka
Wysłany: Nie 21:29, 19 Mar 2006
Temat postu:
Pewnie ze się podoba..głupiosię pytasz jest cudne.
Unendlichkeit
Wysłany: Nie 21:15, 19 Mar 2006
Temat postu: "Wszystko i nic"- jednoczęsciówka by Unendlichkeit
To jest moja pierwsza jednoczęściówka. Z nie wiadomo, jakiego powodu ogarnęła mnie chęć napisania czegoś takiego jak to, co zaraz wam przedstawię. Obrzucajcie to błotem i nie wiem, czym. Krytykujcie, bo tego mi potrzeba. Zresztą pewna osoba prosiła- wręcz kazała- napisać to tutaj. Wyżywajcie się na tym… nie oszczędzajcie tego… Chce tylko jeszcze oznajmić, że raczej to nie będzie o TH. Pomyślałam, że była by to następna monotematyczna jednoczęściówka… Życzę powodzenia w czytaniu;)
~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*
Andreas Köln świętował „ostatni czerwiec”. Siedział sam w kuchni i pił. Wokół niego krążyły cienie, śmiecie i myśli. Myśli też były jak cienie. Albo jak śmieci. Układały się w historię bez początku, ale z ciągiem dalszym. To znaczy jakiś początek był, ale on nie zastanawiał się nad tym. Pił nie po to, żeby urżnąć, pił, żeby „im wszystkim” pokazać. Sam nie bardzo wiedział, komu. Wymyślił je, wszystkie te cienie i śmieci, krzyczał na nie, któryś kochał, któryś z nich. I zawsze uważał, że jest szczęśliwy. Jeżeli coś jest w mózgu, to znaczy, że zdarzyło się naprawdę. Można powiedzieć, że się zdarzyło. Albo milczeć i żyć w tym świecie, zamknąć się, ukryć i nikogo nie wpuszczać. Nikogo. Nawet najlepszego przyjaciela. Przyjaciel mu się udał, wszystkiego ma w nadmiarze. A on ma tylko myśli, cienie i śmieci, z których buduje historię swojego życia. Nigdy nikogo w nią nie wtajemniczał, nie było jej, to znaczy, gdzieś była, ale nie tutaj. Zapomniał o niej i przypomniał sobie dopiero wczoraj, kiedy okazało się, że nie ma już, kogo pieprzyć. Andreas po prostu pił i myślał o niczym, pragnął, marzył, ale tylko w środku i bez słów. Właściwie zawsze mówił, że gdzieś tam jest jego dziewczyna. Wszystkie problemy i pytania rozsypywały się w proszek. Ciągle milczał i wszyscy myśleli, że milczy o czymś. A on milczał ot tak sobie, milczał, bo nie żył. Może zresztą żył, ale nie tutaj. Może nawet kochał. Ale nie ich.
Przyjaciele mobilizowali go do działania. Gdy wychodzili do klubów, stał i patrzył w podłogę. Nie znał piosenek. Miał swoje.
Wstał zapalił papierosa i patrzył w okno. Krążyły tam cienie ludzi i śmieci ze śmietnika. Chmury układały się na niebie w kropki, w kratkę- tak to widział. Wiedział, że jest gościem, że zaraz wyjdzie tam, gdzie się urodził. Zostawi przyjaciela, a ten o nim zapomni. Nikogo więcej nie ma. Tylko ich. Nawet nagi w łazience rozmawiał z nimi. Śmiał się, żartował i ryczał jak bóbr. Nikogo nie chciał, wszyscy byli w przeszłości. A może nawet nie w przeszłości, ale w każdym bądź razie nie tam. Wszyscy, których potrzebował, dawno już kupili bilety i wyjechali. Może podczas obiadu. A on spał.
Zgasił papierosa na ścianie i zapalił nowego. Coś go męczyło, lecz nie mógł dociec, co. Chciał być realny i wiedzieć, gdzie się znajduje. Żeby móc kogoś objąć. Żeby się kochać, a potem nie myśleć, że tak naprawdę był sam i tylko to sobie wyobraził. Lubił prawdziwych ludzi, ale było jak zoo. Siedzieli w klatkach, a on spacerował. Czasami rzucał im jakiś kawałek siebie, a oni tylko patrzyli. Mówili: „Kochamy Cię”, a on odpowiadał: „Nie potrzebuje was”.
Wypił cztery puszki dżinu i otworzył piwo, za którym nie przepadał. Zaczął pić, krzywiąc się i rozmyślał nad sensem życia. Sens był gdzie o krok. Kretyn. Otworzył wczoraj wszystkie drzwi i okna, deszcz wdarł się do domu, jak bilet do tamtej stacji. Chłopak skakał jak dziecko i śpiewał. Sąsiedzi zastukali, żeby ściszył. Wkurzył się i włączył na full „Metallikę”. Walili w drzwi, żeby otworzył, ale nie otworzył. Zadzwonił telefon, jakiś znajomy głoś, zapytał, po co. Odpowiedział, że pił. Nic nie wie, nic nie pamięta. Tak lżej żyć, chociaż innym trudniej. Wczoraj obiecał, że przyjdzie do „Tigera”. Nie poszedł. Wystawił kumpli i dziewczynę do wiatru. Dzwoniła i milczała. Wszystko zrozumiał i odłożył słuchawkę. Znowu dzwoniła, kiedy wyszedł na chwilę. I wrócił po godzinie.
Wrócił, czekał, ale ona nie dzwoniła. Zebrała się w sobie i nie dzwoniła. Myślał, że, spi, ale nie spała. Uśmiechał się i odlatywał. Daleko. Ktoś zapukał do drzwi. Otworzył. Spojrzał. W drzwiach stali prawdziwi przyjaciele i czekali.
Powiedział:
-Cześć
-Hi- odpowiedzieli ponuro.
Kochał ich wszystkich do szaleństwa, dusił się, kiedy ich nie było, i palił. Wymyślił sobie drzwi z cienia, żeby zawsze by w centrum i zawsze kochać.
Tom zapytał:
-Dlaczego wczoraj nie przyszedłeś?
-Rozmyślałem nad życiem- wzruszył ramionami Andreas.
-No, no- Skrzywił się Bill. Poszedł do kuchni i duszkiem dopił piwo.
Tom wziął gitarę i zapadł się w kanapie.
Zaśpiewał: „Po prostu zdechnę!”. Andreas roześmiał się. Pewnie ze szczęścia. Że nie jest sam. Zadzwonił telefon:
-Będę o dziesiątej..- Powiedziała lodowatym tonem, żeby sobie za wiele nie wyobrażał. Andreas zrozumiał, mocniej przycisnął słuchawkę do ucha i szepnął, żeby go nikt nie usłyszał:
-Wybacz mi…
Uśmiechnęła się smutno do słuchawki i odłożyła ją. Chłopak wstał. Był szczęśliwy. Tom śpiewał: „Bez Ciebie po prostu zdechnę…”
-Znasz to?
Nie umiem Cię zatrzymać…
Po prostu zdechnę,
Zostań ze mną,
Po prostu bądź ze mną, chociaż wszystko psuję
Już się postaram…
Bill wziął mikrofon i zaczął, spiewać. Tom krzyczał, że gubi się w słowach. Bill kazał mu się odpierdolić. Tom odpowiedział. Długo tak klneli, oczywiście na żarty.
~~*~~
Za oknem wschodziło zimne słońce, ożywały tramwaje, stukając po szynach.
Tom spał, Bill palił. Andreas obudził się i zobaczył cienie. Śmieci leciały mu do oczu. Obok ktoś ciężko oddychał. Tom. Po „sfinksie”. Rozległ się dzwonek do drzwi. Poszedł otworzyć. W progu stała ona. Całkiem realna
Uśmiechnęła się, chociaż wyglądała na urażoną.
-Cześć Brzydalu!
„Cześć Piękną”, chciał powiedzieć. Ale nie powiedział, tylko ja objął i ledwie żywy wtulił się w jej ramię. Stała po uszy w czułości, dusiła się, i myślałam: „Pora z tym skończyć”.
Andreas był od niej starszy o rok, byli śmieszni. Ale kochał, a ona kochała. Naprawdę. I chyba umiała wybaczyć.
~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*
Nie wiem czy wam się to spodoba. Ale musiałam napisać cos takiego. Musiałam- miałam potrzebę. Możecie tego nie zrozumieć. Ale pisałam to dla siebie. I to opublikowałam. Mam nadzieje, że się podoba…
Pozdrawiam:*
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin