Tokio Hotel
www.podparasolem.fora.pl -> nowe forum adminek, dla dziewczyn.
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Tokio Hotel Strona Główna
->
Opowiadania - jednoczęściowe
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sprawy organizacyjne
----------------
Regulamin
Aktualki
Adminki, modki
Ostrzeżenia
Help
Księga życzeń i zażaleń
Zebrania zarządu
All about TH xD
----------------
Band
Bill
Tom
Gustav
Georg
Nowinki :P
Fotki & Pics
Muzyka
Różne
Download
Użytkownicy
----------------
Poznajmy się
O was
Pomoc
Grupa Zjednoczonych Fanów
Wasza twórczość =]
----------------
Opowiadania - wieloczęściówki
Opowiadania - jednoczęściowe
Fan fiction
Poezja
Teksty piosenek
Cała reszta
----------------
Śmietnik
Muzyka
TV&Kino
Sport
Rozrywka
Humor
Wirtualny Cmentarz
Literatura
Informatyka
Off Topic
Forum Awards 2006
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Angaaaa
Wysłany: Nie 0:52, 03 Gru 2006
Temat postu:
eee....zatkało mnie! Masz naprawdę bujną wyobraźnię.Było to bardzo ciekawe ale jednocześnie dziwnie się poczułam czytając to....
deesse
Wysłany: Śro 23:09, 20 Wrz 2006
Temat postu:
na jednym oddechu przeczytalam...
Karla
Wysłany: Śro 17:45, 20 Wrz 2006
Temat postu:
Dziwne opowiadanie... Bardzo mroczne i straszne... Mam bujną wyobraźnię, wiec wyobraziłam sobie Billa i spłynęła mi łza... To okropne! Wiem, że on by tak nigdy nie zrobił, ale poczułam się holerni dziwnie. Gratuluję wyobraźni.
wiewióra
Wysłany: Wto 20:21, 27 Cze 2006
Temat postu:
buahaha Bill i Tom satanistą... buahahahaaaa gdy to czytałam wyobrażając sobie Billa i toma w tych rolach mało z krzesła ze śmiechu nie spadłam... nie no to mnie powaliło... oni sa tacy MrOoOoOcHni...
tyle ze pochwalam jak opisujesz sytuacje,mozna sobie to wyobrazić. no... prawie... gdyby nie wizja Billa i Toma jako satanistów...hłahahaaa
GuSiA
Wysłany: Nie 14:33, 18 Cze 2006
Temat postu:
straaaaszne, przerażające i obrzydzające. Nawet nie chcę myśleć, że tak może być na prawdę, nie chodzi mi tu o Billa tylko o jakiegokolwiek innego człowieka. Ale opo jest spoko, wywołuje sprzeczne emocje:P
aguSsa xD
Wysłany: Pon 14:16, 12 Cze 2006
Temat postu:
Boże... Świetne. Wszystko tak opisane. Ma się wrażenie jakby się tam było.
Jeszcze raz: świetne
AngelOfDarkness
Wysłany: Nie 17:01, 11 Cze 2006
Temat postu:
Świetne, odrzucające i straszne... Podoba mi się. Jak już mówiłam, masz niesamowitą wyobraźnię
night-kid
Wysłany: Sob 20:51, 10 Cze 2006
Temat postu: + Czciciele Szatana +
Gdy poranne słońce obmywało swymi promieniami to miejsce, było świeże i dziewicze. Należało wtedy do radośnie śpiewających ptaków, do srebrzystych kropel rosy i do rozwijających pąki kwiatów. Nie było żadnego człowieka. No, w pewnym sensie.
W południe robiło się parno. I wtedy przychodziły tu dzieci z miejscowej szkoły. Częściowo skończywszy lekcja, częściowo urwawszy się z nich. Tu mogli być spokojni, nikt ich nie przyuważy, w końcu o tej godzinie, nie było tu dorosłych. No, w pewnym sensie.
Po południu zakątek był opanowany przez psy wraz z ich właścicielami. Wierne czworonogi uparcie ciągały swoich właścicieli we wszystkie strony świata. Wtuleni w siebie zakochani szeptali sobie czułe słówka. Ale zakochani i nieszczęśni właściciele psów nie byli sami.
Wieczorem...
No właśnie. Wieczorem. Nim z gąszczu liter wyłoni się obraz wieczornych zdarzeń, przyjrzyjmy się temu miejscu. Co nim właściwie jest? I kim są ci, którzy nigdy go nie opuszczają? Na skraju miasta był duży park. Bardzo stary. Wiekowe drzewa, porośnięte mchem głazy, dziko udeptane ścieżki, kilka ukrytych ławek... A pośród tej - mogłoby się wydawać- bajkowej scenerii, groby. Nie sposób nazwać tego cmentarzem, nawet nagrobki to za dużo powiedziane. Prawie znikły pod mchem, liśćmi, krzakami. Ale były. A w nich spoczywały szczątki zmarłych dawno ludzi. Już właściwie same kości, prochy. Owo pogrzebisko było bardzo stare, jeszcze sprzed wojny, groby pozapadały się w ziemię, wiele kamiennych nagrobków nadgryzionych zębem czasu...
Więc gdy zapadał zmierzch, pojawiali się czciciele szatana. Sataniści. By tu, w tym miejscu oddawać cześć swemu panu.
Za dnia byli całkiem zwyczajni. Niektórzy chodzili jeszcze do szkoły, inni mieli już rodziny, które jednak nic nie wiedziały o czarnych mszach. O przerażających rytuałach, odbywających się na starym cmentarzu. Z kilku obalonych nagrobków na środku cmentarza, utworzyli ołtarz, na którym widniała zaschnięta krew ofiar. Otoczyli teraz ten prowizoryczny ołtarz zwartym kołem. Było ich około dwudziestu, a każdy odziany w czarny płaszcz sięgający ziemi. Ich twarze skrywały kaptury, jednak, gdybyśmy ujawnili tożsamość dwojga z nich.... Obaj byli już dość długo w bractwie, jak mówili na swoje stowarzyszenie, obaj dostąpili już trzeciego poziomu wtajemniczenia. To znaczy, że podczas czarny mszy mogą dostąpić zaszczytu złożenia ofiar, jak również, samymi zostać złożonymi. Jeden z nich był tym przerażony. Bał się panicznie ilekroć nadchodziła wieść od towarzyszy. Najchętniej by tera uciekł stamtąd, jak najdalej, wyjechał, zmienił tożsamość, byle by tylko już nie uczestniczyć w tych mrocznych obrządkach. Ale wiedział, że to nie możliwe. Wydali by na niego wyrok śmierci, przed nimi nie ma ucieczki. Zawsze dopadną tego, kto zdradzi. Tak, więc teraz stał tam pełen lęku, udając spokój. W głębi duszy, chciał być małym chłopcem tulącym się do matki. Doprawdy, gdyby ktoś zobaczył Toma Kaulitza, na cmentarzu wśród satanistów... Zastraszonego...
Całkiem inaczej sprawa miała się z Billem. Tom z rosnącym niepokojem obserwował iskierki zła w jego oczach. Bill był prawdziwym wyznawcą szatana i był z tego dumny. Starszy z bliźniaków był pewien, że gdyby bractwo kazało Czarnemu go zabić, zrobiłby to. Bez wahania, z perwersyjną przyjemnością. Dla Billa było wszystko jedno, czy ktoś się dowie, czy nie... Nie przejąłby się też, gdyby wyznaczyli go na ofiarę. Przeciwnie, potraktowałby to jako zaszczyt. Ta noc była dla niego wyjątkowo. Miał dziś złożyć najwyższą ofiarę: dziewice. Tymczasem stał z obłędem w brązowych czas ze zniecierpliwieniem czekając aż ceremonia się zacznie.
Czuł go, słyszał, niemal widział czarną postać między drzewami. Tak, jego pan był tutaj. Będzie z niego zadowolony, dziewica ponoć jest piękna.... Ale to nie ważne, posiądzie ja dla swego mistrza- szatana. Przeszył go dreszcz zniecierpliwienia. Kiedy to się w końcu zacznie? Spojrzał na stojącego obok brata. Wydawał się spokojny. Dobrze, że Bill nie mógł dotrzeć jego przerażonej twarzy, schowanej w kapturze. Przeniósł wzrok na ołtarz. Leżały na nim srebrne noże, duży ozdobny puchar, wysadzany pół szlachetnymi kamieniami, a na środku pentagram ułożony z hostii wykradzionej z kościoła. Za ołtarzem wbity w ziemie duży, odwrócony krzyż. Msza się zaczęła. Dało się słyszeć ciche miauczenie kota. Brzmiało jak płacz dziecka, a pełne było strachu i błagania o litość. Tak, jakby zwierzątko dobrze wiedziało, jaki los go czeka. Jedna z zakapturzonych postaci niosąc kotka na rękach podeszła do ołtarza. Pod kapturem swoją twarz skrywała młoda dziewczyna, studentka ekonomi, Tabita. Przytrzymując kotka za główkę i tylne łapy, położyła na ołtarzu. Zwierze miauczało coraz rozpaczliwie, Tom czuł jak ściska mu się serce z żalu nad kicią, a po policzku spływa łza. W Billu tym czasem wzburzyła się krew. Uwielbiał ten moment, gdy ostrze noża przebija skórę ofiary, podniecało go to. Teraz widząc, jak do ołtarza podchodzi główny kapłan, oblizał usta. Kapłan uniósł w gorę jeden ze sztyletów i ugodził. Po parku potoczył się głośny pisk konającego kota. Czarnowłosy poczuł, że dostaje wzwodu. Nic, żadna kobieta na świecie nie podniecała go tak jak krew niewinnej ofiary... Szczyt perwersji. Tabita podniosła kota za ogon do góry, podstawiając pod niego kielich, by krew spływała do niego. Kapłan mamrotał modlitwy. Gdy cała krew już spłynęła, satanistka odrzuciła ścierwo na bok, dały się słyszeć bębny i powtarzane słowa: „ Habunas na turny, habunas na turny” – wypowiadane z powagą i czcią. Nagle, koło z jeden strony się przerwało, zakapturzeni ludzie rozstąpili się i sześciu mężczyzn, odzianych tylko w czarne opaski na biodrach, z wymalowanymi czarnymi poziomymi paskami na klatce piersiowej, wniosło dziewczynę. Bill nie widział jej dokładnie, zakryta białym całunem wydawała się spać. Jej ciało bezwładnie leżało na noszach opartych na ramionach. Tak, to była jego dziewica... Podniecenie rosło z każdą sekundą, już chciał się wyrwać, biec do niej, posiąść ją... Ale nie, wiedział, e musi zostać przygotowany. Tragarze położyli dziewice na ołtarzu, tak, że środek jej pleców leżał akurat na pentagramie. Teraz było ją widać wyraźniej. Miała śniadą cerę i długie, czarne, kręcone włosy. Cała była ubrana na biało z białym wiankiem na głowie. Wiadomo biel- niewinność.
„ Już nie długo” – Pomyślał z uśmiechem Bill, gdy razem z dwojgiem innych satanistów odszedł na bok, by się przygotować. Tam, za dużym drzewem, towarzysze ściągnęli z jego ramion pelerynę, z torsu koszulkę. Jedna postać Czarną, oleistą mazią malowała tajemnicze znaki na jego plecach, druga, która okazała się być piękną ognistowłosą kobietą po trzydziestce, całowała jego brzuch, delikatnie, z góry na dół, co jakiś czas wsadzając język do jego pępka, dłońmi masowała jego krocze. Zabiegi te nie były zbyt potrzebne, chłopak był wystarczająco podniecony. Potem poprowadzili go do ołtarza. Z twarzy dziewczyny usunięto już zakrycie. Nie spała, była tylko mocno otumaniona jakimiś narkotykami. Ustał przy niej i lekko pogłaskał po policzku. Nie był to bynajmniej gest czułości w myślach mówił:
„ Ładna nawet, spodoba się panu.”
Główny kapłan podał mu kielich z kocią krwią. Czarnowłosy łapczywie zamoczył w nim usta. Pyszna, ciepła jeszcze krew rozkosznie oblewała jego wnętrze. Czuł, że jego ciało opanowuje szatan by pod tą postacią posiąść dziewicę. Odstawił pusty puchar na bok. Pół twarzy miał umazanej czerwoną mazią, oczy płonęły szaleńczym blaskiem. W tej chwili, Tom bał się swojego brata jak nigdy przedtem. W czasie, gdy Czarny pił, kilkoro satanistów rozebrało dziewczynę. Teraz leżała już całkiem naga, ledwie świadoma. Wszyscy uczestniczący w rytuale wrócili to koło i ponurym głosem intonowali modlitwy. Bill rozszerzył jej nogi i wszedł na ołtarz. Smak krwi, bezwładne ciało dziewicy, monotonny glos wyznawców... Czuł się jak na chaju. Wziął do ręki leżącą obok żyletkę. Lekko przejechał nią po jej piersiach. Długa szrama wypełniła się krwią, którą on zaczął zlizywać. Drugą ręką pobudzał dziewczynę wsuwając w nią palce. Była taka ciasna.... Słyszał jej jęk, pełen bólu i strachu. Była jednak zbyt bezwładna, by coś zrobić. W końcu, chwycił jej biodra, uniósł go góry i mocnym ruchem wszedł w nią. Krzyknęła a on poczuł jej krew i soki oblewające jego członek, chwilowy napór błony, a także czuł obecność swojego pana. Poruszał się szybko, wprzód i w tył, wchodził i wychodził z dziewczyny. A ona jęczała. Słyszał też jęki dookoła siebie, jęki kopulujących ludzi. Ciął je ciało żyletką i spijał krew. Pchał coraz mocniej, nawet nie zauważył, kiedy sam zaczął krzyczeć. W końcu doszedł. Wygiął się do tyłu i zawył z rozkoszy. Krew, sex... Więcej krwi... Wytrysk... Powoli zszedł z ołtarza zostawiając wciąż jęczącą dziewczynę. Weszli tragarze z noszami i niedbale, niczym zużyty sprzęt, wrzucili ofiarę na nosze, po czym wynieśli. Bill oparł się o drzewo, rozkosz wciąż trzymała go w objęciach....
- Bill w porządku? – Usłyszał głos Toma gdzieś obok.
- Nie jestem Billem. Jestem szatanem – Wydyszał nie otwierając oczu.
- Ta krew. Chodźmy już, zanim zauważą, że nas nie ma. No chodź, wracamy do normalnego życia...
- Normalnego życia? To jest normalne życie. I tu jest nasze miejsce Tom. Przy naszym panu.
- Bill, proszę, chodźmy- Zaczął ciągnąć brata za rękę. Większość satanistów już odeszła, tylko kilku sprzątało miejsce kultu. W końcu Tom, ciągnąć nie do końca świadomego Billa szukał wyjścia z cmentarzu, zadając sobie dwa pytania. Ile jeszcze razy będzie musiał tu przychodzić? I jak to się skończy?
The End?
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin