goo_gu |
Wysłany: Pon 22:59, 20 Mar 2006 Temat postu: "Wyobraź sobie..." ( jednoczęściówka) by gosia |
|
Długie, ale tylko jedna część, więc może będzie sie dało przeczytać
Wyobraź sobie...
TH przyjechało do Polski. Idziesz na koncert. Dopchałaś się do pierwszego rzędu! Jest super!! Ludzie na koncercie mili, impreza się rozkręca wszyscy śpiewają razem z chłopakami! Po koncercie chcesz wrócić do domu. Było ekstra, ale minęło. Na następny koncert przyjadą może za dwa lata... o ile jeszcze grupa będzie istnieć. Być może też na niego pójdziesz. Bo fajnie na tym było.
Zamyślona wychodzisz z zatłoczonej szatni, ubierasz bluzę wpatrując się w zaśmieconą podłogę i zmierzasz ku wyjściu. Co chwila ktoś Cię popycha, bo jest naprawdę dużo ludzi. I za szatnią słyszysz krzyk. Krzyk tej części rozwydrzonych fanek, których tak nie cierpisz. Wyobrażasz sobie, że chyba zbzikowały! Bo chłopcy na bank nie wyszli ze strefy dla VIPów kiedy jest jeszcze tyle tłumów.
Wiele się nie pomyliłaś. Wyszedł tylko znany bodygard pogadać z ochroniarzami na temat wyjazdu chłopaków z Hali. A te dziewuchy się dalej wydzierają. Bez sensu, chyba im serio gorzej – myślisz i wchodzisz do głównego przedsionka. Tam jeszcze kilka osób wykupuje ostatnie batoniki , grupka dziewczyn zbiera drobniaki na mega plakat z TH, a z boku stoi jakieś rozpłakane dziecko, którym nadgorliwie zajmuje się tutejszy ochroniarz.
Chyba nie masz tu nic do roboty... towarzycho się zwija, to nie będziesz inna. Starszy po Ciebie dzisiaj nie przyjedzie. Musisz się zabierać sama do domu. Idziesz na przystanek. 22 z minutami. Ostatni tramwaj w tej okolicy pojechał o 21:53.
Kur*a! Pech to ostatnio Twoja domena. Nawet zastrzeżona. Wkurwiona wracasz do Hali. Tak bez sensu. A nóż widelec kogoś znajomego spotkasz.
Pusto. Wszyscy pojechali. Ładnie. A telefonu nie wzięłaś. I co teraz?
Idziesz w stronę ciemnego parku za Halę. Stamtąd jest ponoć piękny widok na sztuczne jeziorko w które ostatnio zainwestowało miasto. Tak. Faktycznie jest cudnie. I w dodatku nawet ciepło. Wyciągasz papierosa i zapalasz. (jeśli nie palisz to patrz po prostu w to jezioro ) Ta chwila mogła by trwać dłuuugo. Bardzo długo. Patrzysz na zegarek. 22:30 – nie dobrze. Jak o tej porze wrócisz do domu? Przecież to strach wracać. Za Tobą słyszysz kroki. Bardzo ciche. I znajome odpalanie zapałek. Pewnie jakiś żul! – Wstałaś z trawnika jak szybko się dało, już chcesz schować się w krzaki. Słyszysz ciche: psssyt! kim jesteś? Stoisz. Mina pingwina. A chu* to kogo obchodzi kim jesteś? Ale przeczucie mówi Ci ze lepiej stać niż siedzieć w tych krzakach.
- No powiesz? – ciche kroki zbliżały się w Twoją stronę, właściwie to było słychać tylko szelest nie ścinanej trawy.
- A Ty niby kim, że takie durne pytania zadajesz? – ten dobitny, lekceważący ton był jak reklama w ekscytującym momencie telenoweli.
- Yyyyy... no nikim w sumie takim ważnym... tak, nie jestem nikim ważnym – ciemna postać usiadła na miejscu minutę temu zajmowanym przez Ciebie. – Co tu robisz o tej porze?
- Stoje! – ruszyłaś w kierunku wejścia do Hali – To znaczy... już idę. – Twój krok był nieco energiczniejszy, ale niekoniecznie szybszy, bo właściwie o której byś nie wróciła, starym i tak wciśniesz kit że się przedłużyło, więc możesz się nawet czołgać.
- Śpieszysz się do domu? – ciemna postać zaczęła puszczać kółeczka z dymu które były nie bardzo widocznie w świetle księżyca. – A Ty nie? – odpowiedziałaś i cały czas miałaś wrażenie że ta osoba jest zupełnie bez sensu! Zadaje bez sensu pytania i siedzi tak bez sensu!
- Nie no w sumie, to trochę się śpieszę, ale mam jeszcze z 20 minut... – No to syto! to Ty zawijasz na chatę, a on, czy ona niech sobie tutaj siedzi. – Okej. Bardzo super, ogólnie miło się rozmawiało, narazie. – Wyciągnęłaś z torby kolejnego szluga. Odpaliłaś i idziesz.
W wejściu do hali paliło się tylko kilka świateł, ale osoby które tam były dalej kręciły się w tą i z powrotem. Nagle coś Cię drgnęło i podeszłaś tam do drzwi, chociaż ochrona pewnie nie będzie zadowolona. Lookasz, w lewo i prawo... JEST!! Ale jaja! Znalazłaś 50 zł! Nie wierzysz normalnie! Przecież miałaś mieć pecha! Ej to teraz nawet stać Cię na taksówkę... hehe <cfaniak> Okej to można ją załatwić nawet teraz, ale... :/ Nie masz telefonu. No to fajnie. Nie wpuszczą Cię do Hali, do automatu. I znowu masz Zonka. Okej. Pójdziesz do tego typa co tam siedzi, może ma telefon.
Za Halą faktycznie koleś jeszcze siedział, ale nie sam. Obok był jakiś inny człowieczek, z pewnością nie jego postury. „Ci pedofile są wszędzie!” – mówisz w myślach i żwawym krokiem idziesz w ich stronę.
- Cześć, to jeszcze raz ja, tzn. przed chwila tutaj byłam i tak się głupio składa, ze potrzebuje tele... – Bardziej znany Ci typek popatrzył w twoją stronę – Okej, masz, dzwoń.
- Yyy... dzięki. Jak rozmienię to oddam Ci kasę.
- Okej. – powiedział od niechcenia odpalając chyba trzecią fajkę. Ten drugi nawet nie wyłonił łba spod kaptura. Tylko gapił się w jezioro. W sumie to jakoś śmiesznie wyglądał. Uosobienie stu procentowego zamułu.
Bierzesz telefon i wkręcasz jedyny znany Ci numer do Radio Taxi.
Okej. Załatwione, będzie za 20 minut pod wejściem do Hali. – Dzięki, naprawdę wielkie dzięki – powiedziałaś z nie wyrażoną radochą, że nie będziesz musiała się kitrać przez całe miasto pełne zboczeńców do domu.
- Spoko, nie ma za co – Powiedział koleś od telefonu, jakby go to trochę rozbawiło. – Może usiądziesz na chwilę, zanim przyjedzie taksówka, powinnaś ja stąd zobaczyć.
To była dla Ciebie trudna decyzja... – ich jest dwóch Ty jedna. Oni mogą być niezrównoważonymi psychicznie zboczeńcami. Ale z drugiej strony... Jak Cię dzisiaj zabiją to nie będziesz musiała pisać najbliższej kartkówki z chemii, a to duży plus!
- No.. dobra, tylko macie mnie nie zabić. – wyszczerzyłaś się sama do siebie i usiadłaś obok tego z fajką.
To nie zdrowe – wskazałaś na papierosa. – I kto to mówi? Wdziałem, że lepsza to nie jesteś. – koleś odwrócił głowę i miałaś okazję w końcu zobaczyć jak wygląda.
A! YY!! O Kurdę!! – No nieźle (z pewnością się tego nie spodziewałaś ) Ale siedzisz obok sławy! Tak, właśnie tak! To Tom!
- No co? Wiem, że nie wyglądam, chociaż ponoć każda leci na tą gębę, heh... – zaciągnął się. No jasne że leci, przecież znasz mnóstwo dziewczyn które by oddały naprawdę wiele, żeby znaleźć się na Twoim miejscu.!!
Yyyy... no bo tak. Y.. o kurde, ale jaja!! – Siedzisz i się dziwisz, dziwisz się i dalej siedzisz. Przyznasz, że to niezła zaskoczka, ale.. mogło być lepiej. – Ej sorry, za moją reakcje, ale wiesz, jakbyś siedział obok wielkiej sławy i w ogóle byłbyś godzinę wcześniej na jej koncercie, też byś zbaraniał.
- No tak, rozumiem. Tzn... nie, nie rozumiem. Nigdy się siedziałem obok nikogo sławniejszego niż mój brat. No chyba się okaże, że jesteś Paris Hilton.
- No widzisz... Twój pech tym razem, bo nie jestem. - Popatrzyłaś z zamyśleniem na kolesia obok. W takim razie to musi być Bill! – To jest Twój brat? - Wskazałaś głową.
- No, ofszem, ale nie gadaj z nim, w ogóle, wyobraź sobie, że go niema. Załamał się, bo mu kosmetyczkę zaje*ali. – No i strzelasz minę pingwina. Przecież, to nie możliwe. Tak się mówi tylko dla jaj... że Bill rozpacza z takich powodów.
- Serio mówisz? – Patrzysz się z niedowierzaniem.
- No tak, ale nie mów nikomu. Nie wyglądasz na taka co by chciała się chwalić takimi pierdołami, więc nie zawieź mnie. – Tom lookną na Ciebie ciepło.
A Ty dalej nie wierzysz. Masz tyle pytań! I próśb. I w ogóle. Przecież to Twoi idole, jakby nie było. Taka okazja chyba nie zdarza się wielu! Ale nie masz czasu. Wkońcu za 15 minut przyjedzie taksówka. I nasuwa się pytanie: od czego zacząć ?
Wiesz Tom... chyba mogę tak do Ciebie mówić... mam strasznie dużo pytań do Was. Do Was, do Ciebie. Ale nie wiem od którego zacząć. – Teraz to nawet te pytania wyleciały Ci z głowy. I co powiedzieć ?! Co powiedzieć??
- To wal pierwsze lepsze pytanie – zaśmiał się pod nosem i popatrzył spod kaptura.
- Jak się czujesz? ... – Nie! Nie! Co Ty powiedziałaś? Z takim rozwojem spraw to nie pogadacie...
- No całkiem nieźle. Tylko trochę bodygard mnie wku*wił, bo powiedział, że nie wypuści mnie z Hali, bo się o mnie ... MARTWI! Ch*j go boli, co się ze mną stanie? :/ No tak w sumie to na ochranianiu mojego życia bije kasę. – popatrzył z beznadzieją w jezioro. Zrobiłaś to samo. No i co teraz powiedzieć? Zapytać jak podoba się Polska czy co?!
- No taaa... podoba Ci się takie życie? – to było z pewnością sensowne pytanie, ale mogłaś powiedzieć je trochę bardziej przytomnym tonem...
- A wiesz, że tak? Trochę mnie czasami denerwują różne rzeczy. Np. wścibskie pytania na wywiadach, albo jak za długo przebywam z chłopakami. Ale ogólnie jest spoko. Poznaje nowych ludzi i całkiem niezłe laski, hehe... – A to Ci męska szowinistyczna świnia!! Normalnie warto byłoby się teraz na niego obrazić, ale nie zrobiłaś tego, bo w sumie szkoda okazji.
- No to ja laską nie jestem, mało tego pewnie mnie za kilka tygodni zapomnisz, i tyle będzie. Uważasz że to fajnie tak spotykać ludzi, być dla nich kimś wyjątkowym, a później po prostu zapominać? – z trudem przeszło Ci to przez gardło, ale musiałaś to powiedzieć.
- Co? Yyy... no w sumie to nigdy nad tym nie myślałem, ale...
- Można się było tego spodziewać... – burknęłaś pod nosem, ale i tak to dosłyszał.
- Ale obiecuje, że o Tobie nie zapomnę! No wiesz, nawet ja nie często spotykam ludzi w takich okolicznościach. – Uśmiechnął się, tak jak to Tom potrafi i myślałaś że się rozpłyniesz, ale... ten uśmiech lepiej wygląda na plakatach.
BIIIIIIIIIIIIB!! – Taksówka! No to będzie trza skończyć rozmawiać z idolem i pośpieszyć, do normalnego nędznego życia fanek TH.
- Wiesz Tom i tak Ci nie wierze, ale mam nadzieje, że kiedyś przekonam się, że się myliłam... – uśmiechnęłaś się ciepło – a Ty lancpudro wstawaj!! – popchnęłaś Billa, że prawie się wywalił.
- Co się stało? – Bill obudził się z transu i nieprzytomnie popatrzył na około.
- Mówiłem, że masz mu nie przeszkadzać! – Tom uhahany reakcją brata prawie położył się ze śmiechu.
- Yyyy... przepraszam – wyszczerzyłaś zębole. – Ale może chociaż on mnie zapamięta! – już odwracałaś się by dobiec do taksówki.
- To narazie, może się kiedyś jeszcze spotkamy.. !! – Widziałaś jak Tom podnosi się z trawnika gasi szluga i łapie zamulonego brata kręcącego się w kółko za ramię. To był ostatni widok.
Z taksówki nie było już nic widać. Cała szczęśliwa siedziałaś i nie mogłaś się doczekać, aż wszystkim opowiesz o tej przygodzie!!
– Ehhh... w sumie i tak mi nikt nie uwierzy. – pomyślałaś. – Chyba... chyba, zachowam to... taka moja słodka tajemnica... – uśmiechnęłaś się do siebie i ostatnim spojrzeniem dosięgnełaś Halę. Teraz już tylko do domciu... |
|