Autor Wiadomość
GuSiA
PostWysłany: Czw 21:15, 04 Maj 2006    Temat postu:

i dreszczyk mnie przeszyłVery Happy teraz mi zimno przez ciebie!! masz mnie na sumieniu hehe. Szkoda, że to jednoczęściówka.
Unendlichkeit
PostWysłany: Śro 21:10, 03 Maj 2006    Temat postu:

Wparowałam Very Happy

No dobra...


~W pewnych miejscach poprostu się zakręciłam...
W pewnym miejscach brakowało przecinków...
W pewnych miejscach brakowało mi pewnych słów


~No żeczywiście troche oklepane to wszystko...
Spróbuj cos wymysleć takiego oryginalnego...
Spróbuj nas czymś... zreszta nie wazne Razz


~Akcja toooczy się taaaaaaaaaaaak szybko... Rolling Eyes
Troche jak na mój gust za szybko...
Mogłaś to jakos inaczej rozkręcic...


~Widziałam jakiś mały błąd ortograficzny- ale jak zwykle czepiam sie...
nawet nie pamietam jaki to był błąd Razz

No i to chyba na tyle Wink

Mission Impossible- Unendlichkeit
siwa_bobu
PostWysłany: Pon 15:06, 01 Maj 2006    Temat postu:

naprawde to jest bardzo ladne..tak jak juz ktos tu wspominal szkoda ze to jednoczesciowka,ale i tak jest sliczna SmileSmile napisz jeszcze cos rownie ladnego:)
Sarcia
PostWysłany: Nie 23:45, 30 Kwi 2006    Temat postu:

mi się jakoś podobało XD bardzo podobało !! BARDZO BARDZO !!
night-kid
PostWysłany: Nie 20:42, 30 Kwi 2006    Temat postu:

Powie, tak. Nie rozumiem tego. Za cholere nie rozumiem. Są dwa rodzaje nie rozumienia. pierwszy rodzaj nierozumienia, to nierozumienie zamierzone,które lubie. Zmusza do refleksji. A do drugie rodzaju zalicza się to. Nie zrozum mnie źle. Po prostu jest dla mnie bez sensu....
mileNa
PostWysłany: Nie 20:19, 30 Kwi 2006    Temat postu:

Koffana jaka krytyka Very Happy, zadna krytyka nie będzie tutaj potrzebna, opowiadanko mi sie podoba i tyle , pisz kolejne jednoczesciówki Very Happy tak szczeerze to chyba wole je czytac od całych opowiadan Very Happy
stokroteczka
PostWysłany: Sob 16:11, 29 Kwi 2006    Temat postu:

No mówiłam przecież że oklepana! Ja to wiem Smile Głupia nie jestem widze, i czytam wszystkie jednoczęściówki o śmierci, bo lubie. Ale ciesze się ze sie spodobało jak jest napisane :* Ja cche więcej krytyki to w końcu napisze następne odc innych!
goo_gu
PostWysłany: Sob 16:08, 29 Kwi 2006    Temat postu:

No żeby nie było że jestem podła (chociaż jestem) ale faktycznie jakieś oklepane mi się zdało. Bardziej wole "Now there was nothing already long ago not has"
Co prawda wszytsko skminiłam itd. samo w sobie jest ładnie napisane i wogóle i w szczególe i pod każdym innym względem, ale treść za popularna.
stokroteczka
PostWysłany: Sob 15:50, 29 Kwi 2006    Temat postu:

Co do wiersza to włąsnie o te zwroty na końcu mi chodziło, myślałam ze będziesz zła Aga że je użyłam ale cisze się ze nie:)

Matko...na innym forum ktoś stwierdził ze jest nie zrozumiałe ale trudno tak się cieszę że wam się podba! Nie sądziłam ze się spodoba...naprawdę.
aguSsa xD
PostWysłany: Sob 13:59, 29 Kwi 2006    Temat postu:

Jest poprostu świetne.
meggi
PostWysłany: Sob 10:45, 29 Kwi 2006    Temat postu:

Wcale nie jest oklepane. Wlasnie sluchalam sobie wydry, nie wiem czemu. I ten zwrot "A w tych snach, twoja śmierć mój strach!". Kurcze, to idealnie pasuje Razz A wrazenia.... jeszcze czuje adrenalinke :]
osiek_aga
PostWysłany: Sob 10:41, 29 Kwi 2006    Temat postu:

wiesz co ci powiem, ja zbyt wiele podobieństwa do swojego wiersza nie widzę Razz, no może tentekst z kość i tę ulicę no i to po drugiej stronie.. ale powiem Ci, że się cieszę, że to użyłaś.. czuję się potrzebna hehe Very HappyVery Happy

krytyki nie będzie bo jestem oczarowana......
klaudia92
PostWysłany: Sob 9:39, 29 Kwi 2006    Temat postu:

krytyki nie będzie ;] to jest cuuuudne, wszystko tak ładnie opisałaś.. ahhh Smile
mrs.kropkaa
PostWysłany: Pią 22:50, 28 Kwi 2006    Temat postu:

niewiem co mam napisac..nie odrywalam sie od tegoo pzrez dluzsza chwile bo...zamuurowalo mnie..hm..do konca trzymalas w niepewenosci i to mi sie podobalo..zakonczenie i wogole wszytsko pieknie opisane...<ahh!!>~ krytyka??hm..to..ze nie bedzie dalszych czesci ,ale to chyba dobzre pozostanie juz jednym wielkim...wspanialym wrazeniem..WinkWinkWink
szczuplaczek15
PostWysłany: Pią 22:10, 28 Kwi 2006    Temat postu:

Z moje strony nie bezie zadnej krytyki, bo mi sie bardzo podobało...tylko bardzo mo jest przykro, że to jednoczęściówka:((
stokroteczka
PostWysłany: Pią 22:01, 28 Kwi 2006    Temat postu: "- Chodź spójrz jak tu ładnie!" - Jednoczęściówka

No tak...to moja pierwsza drodzy państwo, naprawdę to moja pierwsza w życiu jednoczęściówka. Natchnieniem był wiersz Osi, który dziś sobie przypomniałam ( ten mój ulubiony) Aha i tam na końcu będzie użytych kilka zwrótów - odrazu mówie żeby nie było ze plajtuje to z wiersza Agi Smile Opowiadanie oczywście jest tandetne, pomysł oklepany, serio. A teraz zapraszam do czytania Smile


Wieczór, rodziców nie ma, pierwsze piwo. Nadchodzi kolejna godzina z kolejną puszką. Siedziała na podłodze pod oknem wsłuchując się w szum wiatru. Kolejna dawka alkoholu. Jej pokój był mały, ładnie urządzony, jak każdej nastolatki. W rogu łóżko jednoosobowe obok biurko z komputerem i krzesło. Jedno małe okno, na parapecie kilka kwiatków, przy drzwiach szafa z ubraniami, a przy niej kilka półek na książki. Wyciągnęła papierosa i zapaliła go zaciągając się. Urokowi temu pomieszczeniu dodawał mały, puchaty dywanik na środku. Teraz wszystkie lampy były zgaszone. Przez okno wdzierała się pomarańczowa smuga światła z ulicznych latarni. Zgasiła papierosa uderzając nim kilka razy o podłogę. Nie płakała, nie miała powodu. Rodzice mieli dość dobrą pracę, prawie zawsze wszystko miała. Mieszkali w domku jednorodzinnym na osiedlu. Zawsze otaczała ją grupka przyjaciół. Nigdy nie miała chłopaka, nie czuła nawet takiej potrzeby. Miała niecałe 16 lat, mieszkała na obrzeżach Berlina. Zawsze wesoła, uśmiechnięta. Teraz też, siedząc, opierając się o grzejnik śmiała się sama do siebie. Wypiła kilka piw, ale spokojnie mogła wszystko kontrolować. Nagle poczuła siłę w nogach, nabrała ochoty na krótki spacer, przynajmniej wytrzeźwieje i rodzice się nie dowiedzą że piła. Podniosła się ciężko i przez chwilę nogi odmówiły posłuszeństwa. Udało się, stoi prosto i nawet idzie. Wzięła klucze i zamknęła drzwi od domu. Szła przed siebie, domki w końcu się skończyły, oznaczało to że wyszła poza granice Berlina. Nie bała się i z uśmiechem na twarzy szła nadal przed siebie. Na drodze stał czarny samochód, ktoś siedział za kierownicą a druga osoba spacerowała wzdłuż drogi wsłuchując się w śpiew świerszczy. Mimo tego że nie była całkiem trzeźwa, przestraszyła się, nie chciała jeszcze wracać do domu, postanowiła więc ze przebiegnie ten kawałeczek. Tak też zrobiła, najpierw truchtem żeby nie zwrócili na nią uwagi. Przebiegła, obróciła się jeszcze żeby sprawdzić czy wszystko jest w porządku, że się nią nie zainteresowali. Biegł za nią ten co spacerował wzdłuż drogi, coś nagle mocno ścisnęło ją za serce. Rozejrzała się dookoła, stała obok lasku, pomyślała że tam go zgubi, wbiegła. Nie zdawała sobie sprawy że w lesie, w nocy jest tak przeraźliwie ciemno, po omacku szła powoli przed siebie. Po chwili usłyszała za sobą cichy szmer i wołanie, zatrzymała się i obróciła w stronę postaci przed nią. Musiało być już nad ranem bo ptaki zaczynały ćwierkać i robiło się szarawo. Bała się, bała się strasznie tej postaci, była pijana, nie za daleko by uciekła, mógł ja zgwałcić i zabić. Postać wyłoniła się z ciemności, przyglądała mu się dokładnie, chłopak o ładniej twarzy, mniej więcej jej wzrostu, oczy lekko podpuchnięte i zaczerwienione co było spowodowane brakiem snu. Na głowie miał naciągnięty kaptur który jednak od przedzierania się przez gałęzie troszkę się zsunął. Czarne, poszarpane włosy układały się we wszystkich kierunkach, na nogach miał spodnie moro i adidasy. Widział ze dziewczyna się nadal go boi, uśmiechnął się delikatnie i zrobił krok do przodu.
- Nie bój się, nic Ci nie zrobię. – Odezwał się pierwszy.
- To po co mnie gonisz? – Zapytała oschle.
- Bo zgubiłaś klucze, pomyślałem że się przydadzą. – Podszedł jeszcze bliżej wyciągając rękę w której trzymał zgubę dziewczyny i nagle zamarł. Spojrzał ze strachem w oczach na jego towarzyszkę. – Podaj mi rękę!
- CO?
- No to co słyszysz, dawaj! – Krzyknął spanikowany. Nie wiedziała co ma zrobić więc delikatnie uniosła dłoń, złapał ją szybko i przyciągnął mocno do siebie.
- Możesz mi teraz po... – Już zaczęła krzyczeć, ale on obrócił ją w stronę, właśnie tego nad czym stała przed chwilą. Nie mogła uwierzyć, to był piękny widok. Wstawał nowy dzień, pierwsze promyki słońca przedzierały się nieśmiało przez korony drzew. Nisko przy ziemi unosiła się biała, leciutka, puszysta mgiełka, liście były jeszcze pokryte białym szronem. A ona sama stała jeszcze przed chwilą na skraju urwiska, podeszła bliżej, było stosunkowo wąskie, około stu metrów, nie dało się obejrzeć co znajdowało się na dole ponieważ kłębiła się tam biała mgiełka zasłaniając wszystko, usłyszeć można było cichy szmer wody. Nie wiedziała co ma powiedzieć, chłopak uratował jej życie.
- Dziękuję...jak ma na imię mój wybawca? – Wyjąkała w końcu nawet na niego nie patrząc.
- Bill, odejdź od tego, chodź odwiozę Cię z kumplem do domu.
- Jestem Lisa, patrz jak tu pięknie! – Zawołała, podeszła jeszcze bliżej, uklękła nad samym skrajem.
- Nie podchodź tak blisko! – Zaczął panikować.
- Dlaczego? – Uśmiechając się lekko.
- Bo spadniesz.
- Chodź tu... – poklepała ziemię. Chłopak pokręcił przecząco głową, wstała. – Chodź, zobacz jakie to piękne. – Nadal nie podchodził – Chodź bo skoczę! – Nie przestraszył się, wiedział że żartuje. – Nie wierzysz? – Zbliżyła się jeszcze bardziej wystawiając jedną nogę w powietrze. Podbiegł do niej szybko łapiąc za bluzkę, była z siebie zadowolona. – Mogę Cię złapać za rękę? – Zdziwiło go to pytanie ale kiwnął głową. – Pozwoliłbyś mi skoczyć?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo miałbym Cię na sumieniu.
- Tylko dlatego?
- Nie, miałbym wyrzuty do końca życia że Cię nie powstrzymałem.
- Tak? A co ty na to... – Spojrzała w dół i jeszcze mocniej ścisnęła jego rękę. - ...żebyśmy skoczyli razem? – Rzuciła na niego jeszcze szybkie spojrzenie, na twarzy malowało mu się miliony uczuć, strach, przerażenie, panika, zdziwienie. Lisa pochyliła się do przodu i nie puszczając ręki chłopaka pozwoliła swojemu ciału opadać ku białej mgiełce. Chłopak próbował przez ułamek sekundy bronić się, wyrywać dłoń, wołać o pomoc, dziewczyna pociągnęła go za sobą. Ona krzyczała ze szczęścia, on z przerażenia. Przekonali się co okrywało się za warstwa białego puchu, tak jak myśleli była to rzeka. Jedno uderzenie, jedna sekunda, jedna chwila, ostatnie spojrzenie. Ich ciała jednocześnie uderzyły o ostre kamienie rzeki, nadal trzymali się za ręce, na ich twarzach były uśmiechy zadowolenia a martwe oczy wciąż się w siebie wpatrywały. Przed ułamkiem sekundy czuli jak każda ich kość pęka jak zapałka, jak ostre szpice skał przedzierają się przed ich ciała, ostatni raz na siebie spojrzeli, na pograniczu życia i śmierci trzymali się za ręce idąc w kierunku lepszego jutra.



~~~~~~

Czekam na krytykę..

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group