Unendlichkeit |
Wysłany: Wto 17:02, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
Ładnie.
Bez większych błedów sytlistycznych, bo ortograficznych raczej nie znalazłam.
Mimo tego, ze jest to obecnie staly temat do pisania, to jest ładnie, ładnie.
Gratulation!
Unen. W miarę zadowolona.
Heh. Zmeczona jestem.
Powodzenia w pisaniu.
Pozdrawiam.
Unendlichkeit[/u] |
|
Cytrynka |
Wysłany: Sob 16:54, 07 Paź 2006 Temat postu: Jestem Twoim przyjacielem... Przyjacielem na zawsze. |
|
Siedział samotnie wpatrując się w gwiazdy, starając się je policzyć, żeby zapomnieć. Bo nie chciał pamiętać. Przecież byli najlepszymi przyjaciółmi dlaczego to zrobił? Dlaczego stchórzył? Dlaczego nawet z nim nie porozmawiał? Głupia kartka! Zgniótł ją w rękach i wyrzucił. Po chwili jednak wstał, podniósł ją i jeszcze raz zatopił się w jego słowach przelanych na papier, czarnym atramentem. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy, czarne od nadmiernej ilości kredki na oczach. Nie dbał o to, w tym momencie na niczym mu nie zależało. Przesiedział na trawie przed domem całą noc, a gdy słońce zaczęło się budzić ze snu, wstał i ruszył w stronę tego miejsca. Miejsca które było bliskie tylko im. Miejsca, o którym nikt nie wiedział. Choć nie chodzili tam od 10 lat, dobrze wiedział gdzie idzie. Trzy kroki na lewo od gdużego głazu i tam za klombem z różami pana Josepha jest tunel prowadzący TAM Doszedł na miejsce, wspaniała oaza spokoju. Nieskazitelnie czysta woda, drzewa, kwiaty i ten stary dąb z wyrytymi literami układającymi się w trzy wyrazy "Przyjaciele na zawsze" Dotknął litery z czułością. Po co to napisał?! Nie zachował się jak przyjaciel. Zostawił mnie samego... Każe mi samemu iść przez resztę życia. Przecież ja całe jego życie z nim byłem. Dlaczego mnie zostawił?! krzyknął aż z drzew zerwały się wszystkie ptaki. Wiatr rozwiewał jego czarne kosmyki. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Przyjaciele na zawsze... Muszę zachować się jak jego przyjaciel, nie mogę zostawić go tam samego, gdziekolwiek jest, będę tam z nim, nie zostawię go. Powtarzał w kółko jakby z nadzieją, że go usłyszy. Niewiele myśląc wyjął ze spodni pasek, zawiązał sobie nim ręce, bardzo mocno i skoczył do wody. Po chwili pojawił się przed nim jego brat.
- Bill, dlaczego? - zapytał z wyrzutem
- Nie chciałem, żebyś został sam, Tom, nie chciałem. Jestem twoim przyjacielem... Przyjacielem na zawsze
Nareszcie od roku, wokalista czuł się szczęśliwy. Mimo, że był w tym okropnym miejscu zwanym piekłem, był bardzo szczęśliwy. Miał przy sobie przyjaciela. Przyjaciela na zawsze. |
|