MoniQqe |
Wysłany: Wto 19:14, 07 Lis 2006 Temat postu: Boże, dopomóż mi w tym...by MoniQqe |
|
To moja pierwsza jednoczęściówka, więc nie bijcie za mocno
...::: Ona :::...
Piękna, zawsze otoczona gronem wiernych przyjaciół
Na pozór - pomagała im
Tak naprawdę uzależniała ich od siebie
Dlaczego ??
Bo nie potrafiła znieść myśli, że kiedyś mogą ją opuścić, zapomnieć, założyć własne rodziny...
Wiedziała, że może wszystko.Wykorzystywała to.
Robiła wszystko, żeby "przyjaciele" nie umieli przeżyć jednego dnia bez jej łagodnego głosu, przelotnego dotyku, czy choćby głębokiego spojrzenia niebieskich oczu, które potrafiły zmienić najgorszy dzień w czas cudownego spokoju i szczęścia.
Nienawidziła ich, nienawidziła, ale w pewnym sensie też kochała - ponad wszystko
Była silna, potrafiła zapanować nad swoimi myślami, gestami.
śwetna aktorka ??
Tak, w końcu to były lata praktyki udawanego, sztucznego uśmiechu...
Chociaż, gdyby tylko mogła rzuciła by się w objęcia jednego z "przyjaciół" i rozpłakała jak dziecko.
Ale nie może, nie pozwala jej na to własna duma.
...::: On :::...
Żyjący w ciągłym stresie gwiazdor
Miał dość.
Muzyki, która kiedyś była dla niego wszystkim,
Blasku fleszy, gdy tylko wychodził z czarnego vana
Fanek piszczących na Jego widok... Miał dość wszystkiego
Trwał w tym, nie potrafił przestać
Narkotyki, alkohol, seks, imprezy do białego rana. Staczał się.
I wtedy poznał ją.
Zwykły przypadek
Mówiła coś, a wokół zebrał się spory tłum słuchaczy
Lgnęli do niej...
Był jak zahipnotyzowany, nie potrafił przestać jej słuchać
Gdy skończyła podszedł do niej, odprowadził do domu
Otworzył się, wyznał jej wszystko, powiedział to, o czym nawet jego brat nie miał pojęcia.
Wysłuchała...
Poradziała...
Odtąd wiedział, że tylko ona może go uratować przed nicością, która podstępem wkradała się w jego duszę.
A ona ??
Była z siebie zadowolona - kolejna niczego nieświadoma dusza
złapała się na jej przynętę.
Przecież życie jest walką, a on podświadomie próbuje wkraść się w jej serce,
Twarde jak kamień, otoczone grubą skorupą pogardy i dwulicowości...
...::: Oni :::...
Spotykali się codziennie
Potrafili kilkanaście godzin milczeć
Potrafili też wylewać swoje troski i żale prosto z serca...
Powoli, z czasem uświadamiali sobie jak bardzo są dla siebie ważni.
Tak różni, a tak bliscy
Byli jak niebo i piekło, jak anioł i diabeł
Ona tego nie chciała
Przecież na własną krew przysięgała,
że nigdy nie pokocha zwykłego śmiertelnika, któremu musiała pomóc odzyskać swoje prawdziwe "ja"...
Kochany Pamiętniczku !!
Musiałam to zrobić
Przecież obiecałam...
Nie chcę, żeby cierpiał
To się stanie dzisiaj
Jestem obłąkana
Nie chcę tego, ale muszę
To nie jego wina, tylko moja
Ale on poniesie konsekwencje
Tak ten słynny Tom Kaulitz
Pokochał prawdziwie pierwszy raz
I ostatni...
Umrze !!!
Boże dopomóż mi w tym...
Amen |
|